W maju mieszkańcy Irlandii zdecydowali w referendum o usunięciu z konstytucji zapisów chroniących życie dzieci. Teraz irlandzki parlament zaczął pracę nad ustawą legalizującą aborcję. Zapisy nowej ustawy nie podobają się jednak wielu irlandzkim lekarzom, którzy uważają, że ustawa powinna w większym stopniu chronić ich sumienia.
Dotychczas aborcja w Irlandii była dopuszczalna jedynie wtedy, kiedy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia matki. Według propozycji ustawy nad którą debatuje teraz parlament, a która może wejść w życie już w styczniu, aborcja ma być całkowicie legalna do 12 tygodnia ciąży. Po tym terminie będzie dopuszczalna jedynie w wypadku choroby dziecka lub kiedy będzie stanowić zagrożenia dla zdrowia fizycznego lub psychicznego kobiety. „Usługa” będzie świadczona w ramach państwowej służby zdrowia i nie będą za nią pobierane dodatkowe opłaty.
Projekt ustawy budzi taką niechęć środowisk pro-life, że rząd zapowiedział wprowadzenie w najbliższym czasie innej ustawy, która ma utworzyć tzw. „bezpieczne strefy” wokół klinik, w których nie będzie można protestować przeciwko aborcji. Ostatnio do grona niezadowolonych z poczynań parlamentu dołączyli jednak także lekarze.
„Mała ale znacząca” grupa lekarzy, jak ujął to Irish Independent, nie jest usatysfakcjonowana klauzulą sumienia, która znalazła się w ustawie. Zgodnie z nią lekarz może wprawdzie odmówić wykonania zabiegu aborcji, ale musi zadbać o to, żeby znaleźć innego lekarza, który ją wykona. Zdaniem organizacji Lekarze za Wolnością Sumienia (DFC) takie postawienie sprawy niczego nie rozwiązuje, gdyż przeciwny aborcji lekarz i tak musi wziąć znaczący udział w zabiciu dziecka, nawet jeśli to nie on będzie dokonywał samego zabiegu. Grupa złożyła już petycję w sprawie zmiany ustawy, ale jej szanse są raczej małe – irlandzki minister zdrowia Simon Harris zapowiedział już jakiś czas temu, że żadne podobne petycje nie będą rozpatrzone.
Nie tylko lekarze skupieni wokół DFC są niezadowoleni. Emocje budzi też rządowa propozycja utworzenia specjalnego rejestru lekarzy, którzy nie chcą dokonywać aborcji. Z pomysłem tym wystąpiła w sierpniu irlandzka Komisja Praw Człowieka i Równości. Według ich propozycji lekarz lub inny przedstawiciel służby zdrowia, który nie chce brać udziału w aborcji, musiałby wcześniej zgłosić ten fakt i uzyskać od rządu zwolnienie. Narodowe Stowarzyszenie Lekarzy, zrzeszające ok. 2000 medyków, chce, aby sytuacja była odwrotna i aby to lekarze, którzy są gotowi zabijać dzieci, zgłaszali ten fakt.
Wątpliwe, żeby rząd miał się ugiąć pod ich żądaniami . Sondaże pokazują bowiem, że o ile aktywnie protestujący lekarze nie są szczególnie liczną grupą, o tyle liczne sondaże pokazują, że irlandzcy medycy wcale nie palą się od aborcji. Od 75 do 85%, w zależności od sondażu, uważa, że zabijanie dzieci nie leży w obowiązkach lekarza. Jeżeli rząd pójdzie na ustępstwo w sprawie klauzuli sumienia, to zapewne doszłoby do sytuacji z innego katolickiego kraju – Włoch. Tam tak wielu lekarzy jest przeciwna aborcji, że wiele kobiet chcących zabić swoje dziecko nie może tego zrobić z racji braku chętnego do przeprowadzenia „zabiegu” lekarza – pomimo tego, że aborcja jest tam legalna od 40 lat.