Specjalny przedstawiciel Chin, który ma promować dyplomatyczne rozwiązanie wojny na Ukrainie, zakończył wizytę w Kijowie. Ukraińcy powiedzieli mu, że oddanie Rosji terytorium nie wchodzi w grę.
Chiny to jeden z najbliższych sojuszników Rosji. Putin i Xi na kilkanaście dni przed wojną deklarowali „przyjaźń bez granic”, a Chiny nie potępiły wojny i zapewniają Rosji wsparcie dyplomatyczne i propagandowe, sprzeciwiają się także nakładaniu na nią sankcji. Mimo tego Chiny próbują się przedstawiać jako neutralne państwo, któremu zależy tylko na pokoju i dyplomatycznym zakończeniu wojny.
W piątek chiński MSZ ogłosił, że po rozmowie telefonicznej Zełenskiego z Xi wyślą do Europy specjalnego przedstawiciela, którego zadaniem będzie promowanie dyplomatycznego rozwiązania konfliktu. Zadanie to powierzono Li Huiowi, zawodowemu dyplomacie, który w latach 2009-2019 był ambasadorem ChRL w Moskwie. W jego czasach stosunki między Chinami i Rosją uległy znaczącemu ociepleniu.
Li spędził na Ukrainie dwa dni. Ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych ujawniło dzisiaj, że powiedzieli mu, że Ukraina nie zaakceptuje żadnego planu pokojowego, którego częścią jest oddanie Rosji okupowanego terytorium. Ukraińcy od początku wojny twierdzą, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Ich zdaniem taki „pokój” dałby jedynie Rosji czas na zebranie sił i kolejny atak. Zwracają też uwagę, że ukraińska ludność na tych terytoriach byłaby poddawana przez Rosjan prześladowaniom i ludobójstwu.
W czwartek strona chińska potwierdziła też, że Li spotkał się z prezydentem Zełenskim. Miał mu powtórzyć, że Chiny są gotowe do bycia pośrednikiem w negocjacjach pokojowych. Strona ukraińska na razie nie potwierdziła, że takie spotkanie miało miejsce. Li dzisiaj przyjedzie do Polski, a następnie odwiedzi Niemcy, Francję i Rosję.