Najnowsze wiadomości ze świata

To koniec Trumpa? Republikanie są na niego wściekli

Wszystko wskazuje na to, że Donald Trump ma poważne kłopoty. Z USA płyną informacje, że Republikanie są na niego wściekli za relatywnie słaby wynik w wyborach.

Po porażce z Bidenem były prezydent postanowił użyć swojej ogromnej popularności do tego, aby promować „swoich” polityków w prawyborach, i tym samym zmienić charakter Partii Republikańskiej. Mimo przegranej, impeachmentu, zamieszek na Kapitolu i innych skandali Trump nadal jest najpopularniejszym Republikaninem, więc wielu polityków starało się o jego poparcie, a ci, którzy ją dostawali, często wygrywali mimo niesprzyjających sondaży.

Te wybory nie były wyjątkiem. Ich wynik mocno rozczarował jednak Republikanów, którzy liczyli na imponujące zwycięstwo – a wielu z nich obwinia teraz o to Trumpa. Już przed wyborami pojawiały się głosy, że były prezydent, koncentrując się nadal na przegranych wyborach, bardziej szkodzi prawicy niż pomaga. Zwracano też uwagę, że często promuje w prawyborach kandydatów, którzy nie mają szansy na wygraną. Teraz z USA płyną głosy, że wielu Republikanów jest na niego wściekła o to, że to właśnie z jego powodu ich wynik był gorszy, niż ktokolwiek się spodziewał.

Z wszystkich kandydatów popieranych przez Trumpa, jak na razie więcej wygrało wybory niż je przegrało, 9 do 8. Porażki były jednak bardziej dotkliwe. Na przykład w Ohio lub na Alasce, gdzie wygrali jego kandydaci, i tak zwyciężyłby Republikanin. Popierany przez niego Mehmet Oz przegrał za to w Pensylwanii, w wyścigu o stołek, który od dawna był w rękach prawicy, a ta porażka może ich kosztować większość w Senacie. W wyścigach, które wygrali jego kandydaci, ich wyniki i tak były słabsze, niż się spodziewano.

„Wszystkie rozmowy na moich konserwatywnych i republikańskich kanałach to wściekłość na Trumpa, jakiej jeszcze nie widziałem” – skomentował Brendan Dougherty, publicysta wpływowego prawicowego magazynu National Review. Zauważył, że szczególną wściekłość wzbudził fakt, że tuż przed wyborami Trump zaatakował walczącego o reelekcję gubernatora Florydy Rona DeSantisa, którego nie zaprosił na spotkanie wyborcze i nazwał Ronem DeŚwiętoszkowatym. DeSantis mimo tego zdobył rekordowe zwycięstwo, pokonując kandydata Demokratów o niemal 20%.

DeSantis był niegdyś jednym z najbliższych sojuszników Trumpa, a wiele osób uważa, że to właśnie jego poparciu zawdzięcza zwycięstwo w 2018. Od jakiegoś czasu mówiło się jednak o konflikcie między oboma politykami, którego powodem miała być rosnąca popularność DeSantisa i to, że jako jedyny polityk może rzucić mu wyzwanie w następnych prawyborach prezydenckich. Republikanie nie są zadowoleni – delikatnie rzecz ujmując – z tego, że tuż przed wyborami, które miały ogromne znaczenie dla partii, Trump pokazał, że te doniesienia medialne były prawdziwe. Zwracają też uwagę, że mimo braku poparcia Trumpa – wygłosił je dopiero w niedzielę, gdy już wybuchł skandal – DeSantis zdobył rekordową przewagę, co pokazuje, że jego poparcie coraz mniej znaczy.

Trump jeszcze nie ogłosił, że wystartuje w następnych wyborach prezydenckich, ale wszyscy się spodziewają, że niedługo to zrobi. Do niedawna uważano, że nie będzie miał problemu ze zdobyciem kolejnej nominacji, a wielu potencjalnych kandydatów otwarcie deklarowało, że nawet nie spróbuje rzucić mu wyzwania. Po wczorajszych wyborach nie jest to jednak takie pewne. „Źródło w Partii Republikańskiej mówi mi, że po dzisiejszym dniu, z rozczarowującymi wynikami kandydatów Trumpa i DeSantisem zwyciężającym dwucyfrowo, 2024 to wolna amerykanka” – powiedział Phil Wegmann z portalu RealClearPolitics – „Jeśli chcesz rzucić wyzwanie Trumpowi, to nigdy nie był słabszy”.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Fox News Autor: WM
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij