Związana z portalem PJ Media autorka napisała w zeszłym tygodniu na Twitterze, że „u korzeni histerii aborcyjnej jest nienormalne kobiece pragnienie nieodpowiedzialnego seksu. Seks jest ich bogiem, aborcja jest ich sakramentem. To odrażające jak kobiety zrzuciły się z wyżyn bycia siłą cywilizującą świat w błoto i pył odczłowieczającej deprawacji”.
Tak zdecydowana opinia nie pozostała rzecz jasna bez odpowiedzi. Wśród ponad dwóch tysięcy osób, które jej odpowiedziały, nie zabrakło także tych, którzy mają o autorce zdecydowanie negatywne zdanie. Wiele feministek skorzystało z okazji żeby nazwać ją ofiarą patriarchatu czy wariatką.
Nie byłoby w tym nic niezwykłego, w końcu z social media korzystają ludzie o różnych światopoglądach i trudno wymagać, aby wszyscy się ze sobą zgadzali czy byli w swojej niezgodzie kulturalni. Na tym jednak się nie skończyło, a autorka obecnie musi się ukrywać z obawy o swoje i swojej rodziny życie.
McAllister powiedziała PJ Media, że wkrótce po opublikowaniu tego wpisu zaczęła otrzymywać groźby. Wielu ludzi zaczęło jej życzyć gwałtu lub śmierci, inni sugerowali, że sami ją zabiją. Niektórzy twierdzili, że znają jej adres. McAllister podkreśla, że to, co się dzieje, zdecydowanie wykracza poza akceptowalną reakcję na kontrowersyjną opinię.
Policja zgodziła się z jej zdaniem. Po zgłoszeniu sprawy jej dom jest obserwowany przez policjantów 24/7. Sama McAllister poinformowała na twitterze, że robi sobie przerwę od mediów społecznościowych do czasu, aż sytuacja się unormuje.
Przypadek McAllister nie jest jedynym podobnym. Wiele osób o poglądach pro-life spotkało się z wyrazami nienawiści w Internecie, a wielu z nich – także poza nim. Pozostaje więc zadać sobie jedno pytanie – czy tak histeryczna reakcja lewicy na obronę życia oznacza, że wiedzą, że postępują źle?
Wiktor Młynarz.
Fot: Twitter