Szymon Hołownia nie ma ostatnio dobrej passy. Jakby mało było marszałkowi problemów w ramach rządowej koalicji czy kłopotów we własnej partii, to jeszcze złośliwi dziennikarze zadają mu trudne pytania. Tym razem musiał się tłumaczyć z słów o “wgniataniu Putina w ziemię”.
Jakiś czas temu Hołownia ostro i zdecydowanie odnosił się do relacji polsko-rosyjskich.
– Putina wgnieciemy w ziemię, prędzej czy później trafi tam, gdzie powinien trafić: za kraty albo na cmentarz. Putin jest wrogiem ludzkości – zapowiadał buńczucznie marszałek Sejmu.
Dopytywany przez dziennikarza o szczegóły tego planu odpowiedział, że… to nie on, ale jego żona pojedzie na front i może nawet zginąć.
— Cieszę się, że pan odwołuje się do moich wypowiedzi z taką precyzją. Moja żona pojedzie na front. Moja żona zginie, jeśli będzie konflikt zbrojny. Nie życzę sobie tego, nie daj Boże, zanim ja, czy pan zdążymy zrobić cokolwiek. Ona służy realnie w siłach zbrojnych, a nie wojuje słowem, jak my to w mediach czy w polityce robimy — wyjaśnił marszałek Sejmu.
Feldmarszałek Hołownia "W razie konfliktu zbrojnego wyślę na front moją żonę" pic.twitter.com/3kJfNPiS76
— Zamoyski (@Zamoyski1) March 10, 2024