Premierowi Wielkiej Brytanii Borisowi Johnsonowi udało się przetrwać partyjne głosowanie nad wotum zaufania. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie krył z tego powodu radości.
Johnson narobił sobie kłopotów kiedy media odkryły w grudniu zeszłego roku, że w jego siedzibie na Downing Street dochodziło do imprez, które łamały wprowadzane przez jego rząd restrykcje covidowe. W końcu posłom jego własnej partii udało się doprowadzić do głosowania nad wotum zaufania. Johnson wygrał to głosowanie, zdobywając poparcie 59% Torysów.
Nad całą sprawą od początku wisiała sprawa Ukrainy. Johnson bardzo mocno zaangażował się w pomoc temu państwu. Wielka Brytania jako jedno z pierwszych państw wysyłała im uzbrojenie, a premier Johnson obłożył Kreml poważnymi sankcjami. Wybrał się także do Kijowa, gdzie obiecał, że wsparcie Wielkiej Brytanii nie ulegnie zmniejszeniu. Jego sojusznicy mieli też namawiać posłów, aby z powodu wojny zdecydowali się jednak na poparcie wotum zaufania.
Prezydent Zełenski nie ukrywał swojej radości z tego, że Johnson zachowa stanowisko. „Cieszę się, że nie straciliśmy ważnego sojusznika, to wspaniałe wiadomości” – powiedział na wirtualnej konferencji zorganizowanej przez Financial Times. Nazwał go też „prawdziwym przyjacielem Ukrainy” i sprawdzonym sojusznikiem.
Swoją radość wyraził na Twitterze również jeden z jego najważniejszych doradców Michajło Podolak. „Bycie przywódcą to zawsze ciężkie brzemię. Boris Johnson był jednym z pierwszych, którzy uświadomili sobie zagrożenie ze strony Rosji i stali przy Wołodymyrze Zełenskim, aby ochronić wolny świat przed barbarzyńską inwazją” – napisał po angielsku – „Świat potrzebuje takich przywódców. Brytyjska korona to tarcza demokratycznego świata”.