Podpadł Putinowi? Roman Abramowicz miał zostać otruty

Pojawiła się informacja, że oligarcha Roman Abramowicz został otruty. Na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. 

To, że Abramowicz w ostatnich dniach nie jest w łaskach Kremla, nie jest dla nikogo tajemnicą. Znany rosyjski dziennikarz Aleksander Niewzorow, który po opublikowaniu oświadczenia potępiającego wojnę na Ukrainie uciekł do Izraela, stwierdził, że „Abramowicz stanął na czele antywojennie nastrojonej części elit” i szykuje w Rosji przewrót. „Z jego mózgiem może się to udać” – napisał, ale nie dodał skąd ma takie informacje. Media coraz częściej piszą również o tym, że Abramowicz próbuje stać się mediatorem i doprowadzić do zawarcia pokoju na Ukrainie. Pojawiły się nawet informacje, że Amerykanie nie objęli go sankcjami jak innych rosyjskich oligarchów, gdyż osobiście poprosił o to prezydent Zełenski. Brytyjski Times informował też, że miał niedawno przekazać Putinowi odręczną notatkę od Zełenskiego, w której przywódca Ukrainy napisał swoje warunki. Putin miał przez to wpaść w szał.

Teraz WaPo informuje, że Abramowicz i dwóch wysoko postawionych członków ukraińskiej ekipy negocjacyjnej miało paść ofiarą zatrucia – ulubionej metody Kremla do usuwania niewygodnych osób. Źródła dziennika twierdzą, że cierpią na zaczerwienienie oczu, ciągłe bolesne łzawienie i obłażącą skórę na rękach i twarzach.

Portal śledczy Bellingcat ujawnił, że atak, miał miejsce 3 lub 4 marca, w trakcie spotkania w Kijowie. Źródła WaPo uważają, że stoją za nim kremlowscy twardogłowi, którzy sprzeciwiają się pokojowi z Ukrainą. Zachodni eksperci zaznajomieni ze sprawą nie wiedzą na razie w jaki sposób próbowano ich zabić – w grę wchodzi broń chemiczna, biologiczna lub atak przy pomocy silnego promieniowania elektromagnetycznego. Nie wiadomo też na razie kto go przeprowadził. WaPo informuje, że stan zaatakowanych już się poprawia i ich życie nie znajduje się w niebezpieczeństwie.