Pilot próbował doprowadzić do katastrofy samolotu, którym podróżował. Policji przyznał, że wcześniej wziął halucynogenne grzyby.
Zdarzenie miało miejsce w niedzielę na pokładzie lotu 2059 Alaska Airlines. 44-letni kapitan Joseph Emerson, pracownik Alaska Airlines, podróżował tym Embraerem ERJ-175 z Everett do San Francisco. Zajmował jedno z tzw. jump seat – składanych siedzeń, które są wykorzystywane przez załogę lub, jak w tym wypadku, podróżujących pracowników linii lotniczej.
W czasie lotu Emerson próbował wyłączyć silniki. Użył w tym celu systemu przeciwpożarowego. Linia lotnicza wyjaśniła, że każdy silnik samolotu ma specjalną dźwignię, którą pociąga się w razie pożaru. Po jej pociągnięciu zamyka się specjalny zawór, przez co odcina dopływ paliwa do silnika, co doprowadza do jego zatrzymania. Emerson pociągnął w locie za te dźwignie, ale załoga to zauważyła. Dzięki ich szybkiej reakcji nie doszło do tragedii. Samolot wylądował awaryjnie w Portland w stanie Oregon.
Po wylądowaniu policja aresztowała Emerson został aresztowany przez policję lotniskową. Powiedział policjantom, że miał atak depresji. Nie brał żadnych leków, ale wcześniej – po raz pierwszy w życiu – przyjął grzybki halucynogenne. Dodał, że nie spał od 40 godzin i miał na pokładzie załamanie nerwowe. „Pociągnąłem za obie dźwignie awaryjnego wyłączenia silników bo myślałem, że śnię i chciałem się obudzić” – powiedział.
We wtorek pilot usłyszał zarzuty. Pilot próbował doprowadzić do katastrofy samolotu, więc oskarżono go o 83 próby morderstwa, po jednym za każdego pasażera i członka załogi. Usłyszał też 83 zarzuty narażenia życia i zarzut narażenia samolotu. FBI, która pomaga badać tę sprawę, poinformowała, że ten incydent „nie miał nic wspólnego z wydarzeniami na świecie”.