Najnowsze wiadomości z kraju

Nie widzi w tym nic złego. Tak Grodzki tłumaczy się z wyjazdu do Włoch

Wyjazd Tomasza Grodzkiego na urlop do Włoch w czasie szalejącej na Półwyspie Apenińskim epidemii koronawirusa spotkał się z falą krytyki. Teraz sam zainteresowany tłumaczy się ze swojej decyzji i publikuje swój wynik badania na obecność COVID-19.

Marszałek Senatu wziął udział w dzisiejszym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, na której był omawiany temat epidemii koronawirusa. Polityk Koalicji Obywatelskiej był pytany o przebieg całego spotkania w przypadku którego powiedział, że choć z kilkoma rzeczami się nie zgadzał, to jednak całość “przebiegła poprawnie merytorycznie”. Jednak dziennikarze postanowili wykorzystać okazję i zapytali się Grodzkiego o jego niedawny wyjazd do Włoch, który uznali za dość ryzykowne posunięcie przy obecnej sytuacji w tym kraju. Jednak marszałek wytłumaczył, iż dokładnie zbadał wszelkie informacje na temat miejsca, do którego wybrał się na odpoczynek.

– Byłem w regionie – i sprawdziłem to – którego w dniu mojego przyjazdu nie było na liście zagrożonej. W czasie mojego pobytu w promieniu 30 kilometrów od miejsca, gdzie przebywaliśmy, nie było ani jednego przypadku koronawirusa do momentu, gdy przerwałem urlop, by przeprowadzić Senat – mówił Grodzki.

W jego ocenie dużo bardziej ryzykowny miejscem podróży jest… Bruksela, gdzie do tej pory wykryto 15 przypadków zakażenia koronawirusem. Zdarzało się nawet, że wśród tych osób znajdowali się pracownicy Parlamentu Europejskiego.

Wczoraj na Twitterze marszałek Senatu opublikował wynik swojego badania na obecność COVID-19 w jego organizmie. Test okazał się negatywny. Jednocześnie odniósł się do rzecznika sztabu wyborczego Andrzeja Dudy – Adama Bielana – aby ten “nie siał dalszej paniki i nie odwracał uwagi od problemów własnego obozu politycznego”. Chodzi o wypowiedź polityka Prawa i Sprawiedliwości, którego niepokoiły docierające informacje o pobycie polityka KO na Półwyspie Apenińskim i początkowym ukrywaniu przed dziennikarzami tego faktu. Bielan przyznał wówczas, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć, czy trzecia osoba państwa stosuje się do zaleceń lekarzy i czy zaryzykowała zdrowiem nie tylko swoim, ale także oficerów Służby Ochrony Państwa (którzy musieli mu towarzyszyć podczas podróży) oraz senatorów, z którymi się spotkał natychmiast po powrocie do kraju.

Źródło: niezależna.pl Autor: JD
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij