Najnowsze wiadomości z kraju

Lek sprzed setek lat pomoże w walce z pandemią? Wrocławscy naukowcy chcą się przekonać

Naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu chcą stworzyć leki na podstawie historycznych receptur i sprawdzić czy działają. Postanowili zacząć swoją pracę od Teriaku – leku, który był stosowany podczas zaraz.

Teriak, zwany także drakwą, to wieloskładnikowa mikstura używana głównie jako uniwersalna odtrutka. Był używany także w czasie zaraz, także profilaktycznie, a potem zaczęto uważać za uniwersalne panaceum, przez co nazwa „drakiew” w staropolszczyźnie zaczęła być używana na wszystkie lekarstwa. Pojawił się już w starożytności, a używano go do końca XIX wieku.  Teraz wrocławscy naukowcy chcą go odtworzyć i sprawdzić czy naprawdę działał. Poinformowali, że istnieje wiele jego receptur, ale zależało im na użyciu takiej, która powstała w Polsce i faktycznie była stosowana w praktyce. Po długich poszukiwaniach jako podstawę przyjęli recepturę stosowaną przez licencjonowanego aptekarza w 1630 roku.

Głównym problemem z recepturą leku było zidentyfikowanie składników. Przed Linneuszem nie istniała bowiem jednoznaczna nomenklatura i jedna substancja mogła mieć różne nazwy w zależności od regionu czy nawet autora. Farmaceutka dr Danuta Raj zauważyła też, że część nazw zmieniła swoje znaczenie. Naukowcy zidentyfikowali już wszystkie 71 składników tego leku i są o krok od ich zgromadzenia. Nie był to łatwy proces. Część potrzebnych roślin jest pod ścisłą ochroną i ich pozyskanie w legalny sposób nie jest łatwe. Inne nie są od dawna uprawiane i trzeba ich szukać w rejonach gdzie występują naturalnie – a bywa, że chodzi o takie państwa jak Madagaskar czy Uganda. Naukowcy musieli prosić o pomoc ambasady, wspólnoty religijne czy znajomych botaników i podróżników.

Problemem okazało się również pozyskanie koniecznej do produkcji Teriaka mięsa znajdującej się w Polsce pod ochroną żmii. Pomogła w tym współpraca z Lasami Państwowymi, gdyż okazało się, że leśnicy zbierali w celach badawczych okazy gadów, które zginęły pod kołami samochodów. Wydzielinę z gruczołów zapachowych bobra udało się za to zdobyć dzięki przechwyconej przez służby celne kontrabandzie. Składnik ten jest bowiem nadal używany na Białorusi do produkcji nalewek i naukowcy zupełnym przypadkiem dowiedzieli się z prasy, że wpadł w ręce pograniczników. Farmaceuta dr Maciej Włodarczyk wyznał, że formalności biurokratyczne z przekazaniem jej na cele naukowe nie były łatwe, ale dzięki życzliwości urzędników udało się im dopiąć swego.

Naukowcy poinformowali, że brakuje im już tylko jednego składniku. Paradoksalnie składnik ten jest relatywnie powszechny. Chodzi bowiem o opium – substancję otrzymywaną przez wysuszenie soku mlecznego z niedojrzałych makówek maku lekarskiego. Opium jest jednak silnym narkotykiem i na jego zakup potrzebna jest zgoda GIF. Naukowcy deklarują, że jak tylko uda się dopełnić tej formalności, to zabiorą się za odtworzenie leku. Następnie sprawdzą czy faktycznie był tak skuteczny jak twierdzi otaczająca go legenda – czy też był niezwykle popularnym placebo.

Doktorzy Raj i Włodarczyk przyznali, że w ich analizie składników leku na razie nic nie wskazuje, żeby miał on pomóc w walce z koronawirusem. Podkreślają jednak, że to dopiero bardzo wstępne wnioski. „Być może poszczególne składniki wchodzą między sobą w różnego rodzaju interakcje i okaże się, że wielowiekowa renoma tego leku jest zasłużona. Będzie to wiadomo dopiero po zakończeniu analizy zawartości związków czynnych oraz aktywności biologicznej zrekonstruowanych preparatów” – podkreślili.

Źródło: Stefczyk.info na podst. TuWrocław, PAP Autor: WM
Fot. Jebulon

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij