Hit dla Juventusu, Lewandowski z historycznym golem. Podsumowanie wtorkowych zmagań w Lidze Mistrzów Wiadomości sportowe z kraju i świata

Hit dla Juventusu, Lewandowski z historycznym golem. Podsumowanie wtorkowych zmagań w Lidze Mistrzów

Emocji we wtorkowych spotkaniach w ramach 3 kolejki Ligi Mistrzów nie brakowało. Padało mnóstwo bramek, można było obejrzeć kawałek futbolu na najwyższym poziomie.

“Lewy” z golem, Bayern wraca na właściwe tory

Ostatnie tygodnie nie były szczególnie udane dla bawarskiej ekipy. Bayern co chwila zaliczał wpadkę w rodzimej Bundeslidze,  a także w europejskich rozgrywkach remisując na Allianz Arenie z Ajaxem Amsterdam. Wydaje się jednak, że na zespół Niko Kovaca orzeźwiająco wpłynęła przerwa reprezentacyjna. Zespół pewnie wygrał sobotnie starcie z ekipą Wolfsburga. Powody do optymizmu i oznakę wyjścia z chwilowego marazmu dało też kibicom Bayernu zwycięstwo nad ekipą AEK Ateny w stolicy Grecji. Choć do przerwy ateńczycy dzielnie bronili się przed próbami utytułowanych rywali, to właśnie ekipa mistrza Niemiec wyjechała zwycięsko z tego starcia. W 61 minucie meczu Javi Martinez wykorzystał chwilowe zakotłowanie pod bramką Barkasa i umieścił piłkę w siatce. Dwie minuty później Bayern przeprowadził koronkową akcję, po której Lewandowski strzelił gola z najbliższej odległości. Polak tym samym trafił do top 10 najlepszych strzelców Ligi Mistrzów Wynik 2:0 udało się utrzymać do końca spotkania.

AEK Ateny – Bayern Monachium 0:2 (0:0)

Martinez 61, Lewandowski 63

Zmarnowana szansa Valencii 

Przed początkiem sezonu stawiano ekipę Valencii jako czarnego konia rozgrywek zarówno w hiszpańskiej La Liga oraz w Lidze Mistrzów. Podopieczni trenera Marcellino imponowali grą w zeszłym sezonie, a przed początkiem bieżących zmagań wzmocnili swoją kadrę kilkoma interesującymi graczami. Jednak “Nietoperze” zawodzą póki co w Hiszpanii. W Lidze Mistrzów też nie jest za dobrze. Przegrana u siebie z Juventusem, który przez godzinę musiał radzić sobie bez Cristiano Ronaldo (czerwona kartka w 30 minucie spotkania) oraz remis z będącym w kryzysie Manchesterem United nie są wynikami, które radowałyby szczególnie ambitnych fanów zespołu. Przed starciem z Young Boys Berno mówiono tylko o jednym – inny wynik niż wygrana nie wchodzi w grę.  W pierwszej połowie wydawało się, ze wszystko zmierza dokładnie w tym kierunku. Michy Batshuai w 26 minucie świetnie wykorzystał podanie Solera, pewnie oszukał obrońców i bramkarza, a potem umieścił piłkę w siatce. Valencia jednak stonowała w drugiej odsłonie gry, a do głosu zaczęli dochodzić powoli gospodarze, którzy pokusili się na odważniejszą grę. To przyniosło efekt w postaci rzutu karnego, który pewnie wykorzystał Hoarau. Do końca spotkania obydwie ekipy starały się szukać swoich okazji, najbliżej była ekipa ze Szwajcarii, kiedy strzał jeden ze strzałów pod interwencji Neto uderzył tylko w słupek, a potem wylądował w rękawicach golkipera. Jeśli Valencia myśli o wyjściu z grupy to takim rezultatem znacznie utrudniła tą sprawę.

Young Boys Berno – Valencia 1:1 (0:1)

Hoarau 55 – Batshuai 26

Ajax rzutem na taśmę wygrywa z Benficą

W grupie E wyjście z grupy Bayernu Monachium, niezależnie od ostatnich problemów z formą, wydaje się niemal pewne. Niewielu zakłada inny scenariusz. Dlatego też za najciekawszą rywalizację w tej grupie należy uznać starcie Ajaxu Amsterdam oraz Benfici Lizbona w kontekście walki o wyjście z grupy.  Pojedynek na amsterdamskim stadionie zapowiadał się jako starcie pełne walki. Jednak do 90 minuty goli nie oglądaliśmy. Głównie za sprawą szczelnych defensyw obydwóch ekip, a także bramkarzy. Szczególnie golkiper Benfici  Vlachodimos mógł się podobać. Niemiec popisał się kilkoma fenomenalnymi interwencjami, które uratowały jego zespół przed stratą bramki. Raz pomagać koledze musiał obrońca portugalskiego zespołu Conti, który wybił piłkę z linii bramkowej. Starcie obydwóch zespołów było wyrównane, ze wskazaniem na holenderską ekipę, która stwarzała większą liczbę groźnych sytuacji. Wydawało się jednak, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, jednak w doliczonym czasie gry gola po rykoszecie zdobył Marokańczyk Mazraouini. Ajax tym samym zrównał się w grupie z ekipą Bayernu Monachium (7 pkt) i nad zespołem z Lizbony ma przewagę czterech oczek.

Ajax Amterdam – Benfica Lizbona 1:0 (0:0)

Mazraoini 92

Pewne zwycięstwo Romy

Moskiewski klub po sensacyjnym zwycięstwie nad Realem liczył,  że podobny rezultat uda mu się osiągnąć w starciu z klubem ze stolicy Włoch. Zwłaszcza, że Rzymianie ostatnio zaliczali wpadkę przegrywając 2:0 z zespołem Spal, przerywając serię 4 wygranych pod rząd. Jednak rosyjski zespół przeliczył i źle oszacował siły rywala, który od początku rzucił się na zespół CSKA. Jeszcze przed przerwą Bośniak Edin Dżeko dał pewne prowadzenie swojemu zespołowi. Najpierw w 30 minucie gry wykończył świetną akcję duetu Pellegirni – El Shaarawy, któremu wystarczyły 3 podania do rozbicia defensywy rywala i posłania piłki do Bośniaka. 13 minut później napastnik Romy mógł się cieszyć z dubletu, kiedy wykończył doskonałe podanie od Shaarawiego. Dla napastnika jest to 5 gol w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, który tym samym dogonił w klasyfikacji strzelców Leo Messiego. Argentyńczyk nie zdoła w tej kolejce odskoczyć Bośniakowi, gdyż nie wystąpi  w starciu z Interem z powodu kontuzji. W drugiej połowie zespół Romy kontynuował swoją grę, jednak zdobył już tylko jednego gola. Tym razem w rolę asystenta wcielił się aktywny Dżeko, który wygrał pojedynek główkowy  w polu karnym, podając do niepilnowanego Undera. Turek z najbliższej odległości nie dał szans bramkarzowi gości. Dla zespołu AS Romy to drugie zwycięstwo w grupie.

AS Roma – CSKA Moskwa 3:0 (2:0)

Dżeko 30, 43, Under 50

Grad goli w Sinsheim

Lyon i Hoffenheim to zespoły, które w obecnej edycji Ligi Mistrzów osiągnęły prawie podobne wyniki. Remisy z Schahtarem 2:2 oraz wyniki 2:1 w starciach z Manchesterem City. Z tym, że Lyon swoje starcie z mistrzami Anglii wygrał, natomiast niemiecka ekipa dopiero w końcówce straciła punkty. Choć obie ekipy w swoich ligach średnio sobie radzą, znajdując się poza miejscami gwarantującymi udział w europejskich rozgrywkach, ich bezpośrednio starcie zapowiadało się jako mecz z dużą ilością goli. Widzowie nie zawiedli się i mogli obejrzeć bardzo dobre spotkanie na stadionie w Sinsheim pełne zwrotów akcji. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli zawodnicy Lyonu za sprawą Traore, który pewnie wykorzystał błąd bramkarza i obrońców Hoffenheim przy wybiciu z 5 metra.  Jednak Francuzi długo nie cieszyli się z prowadzenia. Kilka minut później spore zamieszanie wywołało dośrodkowanie Grillitscha, z którym nie potrafili sobie poradzić defensorzy Lyonu. Piłka ostatecznie trafiła do Kramaricia, który z bliskiej odległości pewnie posłał piłkę przy bliższym słupku. To również za sprawą Chorwata Hoffenheim na początku drugiej połowy wyszło na prowadzenie. Tym razem dośrodkowanie Demirbaya sprawiło obrońcom gości problemu. Czołowy strzelec niemieckiej ekipy ze spokojem mógł przyjąć sobie piłkę, a następnie posłać ją obok Lopesa. To jednak nie załamało ekipy Lyonu, która po 12 minutach wyrównała. Świetnym przekątnym podaniem popisał się autor pierwszej bramki Traore, który wypuścił na czystą pozycję Ndombele. Franzus mocnym strzałem z ostrego kąta nie dał większych szans Baumannowi. Kilka minut później bramkarz gospodarzy ponownie musiał sięgnąć do siatki po piłkę.  Ponownie nie popisali się defensorzy Hoffenheim, szczególnie Akpoguma, który nieudolnie przeciął piłkę wprost pod nogi rozpędzonego Depaya oraz Kevin Vogt, który nie poradził sobie z Holendrem w pojedynku biegowym. Rajd byłego zawodnika m.in. PSV oraz Manchesteru United zakończył się golem na 3:2 dla francuskiej ekipy. Niemcy jednak walczyli do końca i opłaciło się. W doliczonym czasie gry po dłuższym rozegraniu piłki, na skraju pola karnego znalazł się z nią Schulz. Niemiec posłał płaskie, prostopadłe podanie, które minęło defensorów i bramkarza Lyonu, a trafiło Joelintona. Brazylijczyk z najbliższej pozycji posłał piłkę do pustej bramki, jednak wydaje się, że w tej sytuacji zawodnik byl na pozycji spalonej. Emocjonujące spotkanie skończyło się wynikiem 3:3.
Hoffenheim – Lyon 3:3 (1:1)
Kramarić 31, 47, Joelinton 92 – Traore 27, Ndombele 59, Depay 67
Powrót Ronaldo na Old Trafford. Szlagier dla Juventusu
Niewątpliwy hit wtorkowych zmagań w ramach Ligi Mistrzów. Manchester United kontra Juventus Turyn. Mecz szczególny przede wszystkim dla zawodników mistrza Włoch Cristiano Ronaldo, który w przeszłości reprezentował barwy “Czerwonych Diabłów” w którym wypromował się jako jeden z najlepszych piłkarzy na świecie. Po dziś dzień jest mile wspominany wśród kibiców z “czerwonej części Manchesteru”. To jednak nie był czas na zbyt długie sentymenty, gdyż liczyło się tylko jedno  – zwycięstwo i polepszenie swojej sytuacji w tabeli. Cel ważny, przeciwnik – z górnej piłki europejskiej, choć to właśnie ekipę z Turynu stawiano jako faworyta starcia. Głównie ze względu na lepszą sytuacją w tabeli grupy H, a także na sytuację w swoich ligach, gdzie Juventus pewnie przewodzi w Serie A, podczas gdy MU męczą się w Premier League. To nie był mecz, który obfitował w sporą ilość goli oraz sytuacji pod bramkowych. To był ostry mecz obydwóch defensyw, które raz za razem przecinały zasieki rywali. Większy stoicyzm w defensywie prezentowali obrońcy “Starej Damy” Giorgio Chellini oraz Leonadro Bonucci, o których trener gospodarzy Jose Mourinho powiedział po meczu, iż “mogliby by uczyć gry w defensywie na Harwardzie”. Kluczem do zwycięstwa w takim spotkaniu było wykorzystanie rzadko zdarzających się błędów. Taki popełnili zawodnicy MU w 17 minucie przy kryciu Paolo Dybali. Po dośrodkowaniu Cristiano Ronaldo piłkę spod nóg Cuadrado wybił Smalling, jednak futbolówka trafiła do niepilnowanego Argentyńczyka. Piłkarz z numer 10 na biało-czarnej koszulce umieścił piłkę obok bezradnego Davida De Gei. W dalszej części meczu obydwie ekipy szukały jeszcze swoich sytuacji, ale ostatecznie mecz zakończył się skromnym zwycięstwem mistrza Włoch. Tym samy “Stara Dama” z kompletem punktów przewodzi w grupie H.
Męczarnie Realu. Lopetegui na wylocie?
O tym, że Real Madryt jest bez formy, nie trzeba specjalnie przekonywać. Obrońcy tytułu przed starciem z mistrzem Czech przystępowali w beznadziejnej, jak na Real, formie. Fakty mówią same za siebie – na 5 spotkań przed tym meczem Real przegrał 4, a jedno, derbowe z Atletico Madryt, zremisował. Porażki przyczyniły się do słabej pozycji w tabeli zespołu z Madrytu. Królewscy zaliczyli także wpadkę z CSKA Moskwa, przegrywając starcie w stolicy Rosji 1:0. Mecz z Victorią Pilzno był więc “lampką zapalną” nad głową trenera Realu, Julena Lopetegui. Jego podopieczni dobrze weszli w mecz. Zyskali sporo rzutów rożnych, stwarzali zagrożenie pod bramką Czechów, nawet gola udało im się zdobyć za sprawą Benzemy, który głową dobrze wykończył dośrodkowanie Lucasa. Po tym golu Real nieco spuścił z tonu. Dalej przeważał, ale brakowało konkretów w ofensywie. Dopiero po przerwie udało im się zdobyć drugą bramkę za sprawą Marcelo, który dobrze wykorzystał podanie od Garetha Bale’a. Zwodnicy z Pilzna imponowali jednak walecznością i charakterem walki. Gdy tylko mogli, starali się jak najlepiej wykorzystać swoje sytuacje. Raz im się udało w 79 minucie, kiedy Hrosovsky sprytnie oszukał defensorów Realu i zauważając golkipera gospodarzy na wykroku, zdołał posłać piłkę obok niego. To był jedyny gol Czechów w tym meczu, którzy przegrali ostatecznie z Realem 2:1, jednak patrząc na klasę rywala, niezależnie od jego formy, mogą czuć się dumni ze swojej postawy.
Real Madryt – Victoria Pilzno 2:1 (1:0)
Benzema 11, Marcelo 55 – Hrosovsky 79
City wreszcie pewnie w Lidze Mistrzów
Porażka na Etihad Stadium z Lyonem, wyszarpane zwycięstwo z Hoffenheim. Nie są to wyniki, które napełniałyby optymizmem kibiców klubu, który ma wysokie ambicje i mierzy w zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Przed starciem z mistrzem Ukrainy kibice “Obywateli” liczyli na wysokie i pewne zwycięstwo swojego klubu. Nie zawiedli się. Strzelanie w tym meczu rozpoczął po pół godziny gry David Silva. Hiszpan świetnie wykorzystał zamieszanie w polu karnym, ładnym, płaskim strzałem pokonujący Pyatova. City poszło za ciosem i pięć minut później mogło cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia. Wszystko za sprawą Laporte, który zdobył gola głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.  Mistrzowie Anglii przed przerwą cieszyli się z dwubramkowego prowadzenia. W drugiej połowie podwyższyli swoje prowadzenie, kiedy w 70 minucie po zagraniu Mahreza, Bernardo Silva w pełnym biegu przedostał się w okolice pola karnego Ukraińców, a następnie płaskim uderzeniem pokonał golkipera gospodarzy. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od słupka. Dzięki pewnemu zwycięstwu nad Szachtarem, “The Citizens” objęli prowadzenie w swojej grupie.
Źródło: Autor: JD
Fot. PAP/EPA/PETER POWELL

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij