“Uzgodniliśmy, że we wrześniu w Pjongjangu odbędzie się szczyt koreański” – napisano w komunikacie prasowym, opublikowanym przez obie delegacje po zakończeniu spotkania. Delegacji południowokoreańskiej przewodniczył minister ds. zjednoczenia Czho Miung Kiun, a północnokoreańskiej – przewodniczący komitetu ds. pokojowego zjednoczenia kraju Ri Som Gwon.
Wrześniowy szczyt – jeśli do niego dojdzie – będzie trzecim w tym roku i piątym w historii spotkaniem przywódców obu zwaśnionych państw koreańskich. Poprzednie dwa z udziałem przywódców Kim Dzong Una i Mun Dze Ina miały miejsce w kwietniu i maju br. w Panmundżomie.
– Dokonaliśmy również przeglądu sytuacji pod kątem wprowadzania w życie deklaracji z Panmundżomu i przeprowadziliśmy szczere konsultacje na tematy związane z jej aktywniejszym stosowaniem – dodano w odniesieniu do dokumentu podpisanego przez Kima i Muna na kwietniowym szczycie.
Obaj przywódcy ogłosili w nim, że będą się starać naprawić dwustronne relacje, zakończyć utrzymującą się od dekad wrogość i pracować na rzecz formalnego zakończenia wojny koreańskiej z lat 1950-1953. Działania zbrojne ustały po podpisaniu rozejmu, ale formalnie oba kraje wciąż są w stanie wojny.
Na zakończenie poniedziałkowego spotkania przewodniczący delegacji północnokoreańskiej ocenił, że ważne jest, aby usunąć “przeszkody” stojące na drodze poprawy relacji między oboma krajami. “Jeśli kwestie, które poruszyliśmy w czasie rozmów, nie zostaną rozwiązane, mogą pojawić się niespodziewane problemy, a sprawy, które już są w grafiku, mogą napotkać trudności” – powiedział Ri, nie wyjaśniając, o jakie problemy chodzi.
Ri oświadczył, że obie delegacje porozumiały się co do szczegółów wrześniowego szczytu przywódców, w tym co do jego konkretnej daty, ale odmówił udzielenia wyjaśnień. Jednym z punktów deklaracji z Panmundżomu była zapowiedź wizyty Muna w Pjongjangu “tej jesieni“.
Południowokoreański minister ds. zjednoczenia również nie wyjaśnił, o jakich problemach mówił Ri, ale oświadczył, że podczas rozmów poruszano kwestie humanitarne i sposoby na poprawę dwustronnych stosunków. Ocenił, że wrześniowy szczyt umożliwi przywódcom obu Korei dyskusję na temat denuklearyzacji i wprowadzenia pokoju na Półwyspie Koreańskim.
27 kwietnia w Panmundżomie Kim Dzong Un potwierdził zobowiązanie do starań o “całkowitą denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego” oraz wstrzymanie prób jądrowych i testów rakiet dalekiego zasięgu. Program zbrojeniowy Pjongjangu oburzał społeczność międzynarodową i doprowadził w ubiegłym roku do nałożenia na reżim najsurowszych w historii sankcji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Na kwietniowym szczycie obaj przywódcy zapowiedzieli też powstrzymanie się od wrogich działań przeciwko sobie, wznowienie rozmów wojskowych wysokiego szczebla oraz reaktywację programu łączenia rodzin rozdzielonych przez wojnę.
Od tamtej pory delegacje obu krajów wielokrotnie spotykały się, by dyskutować na temat wprowadzania w życie tych postanowień. Przywrócono m.in. pełną sprawność jednej z linii komunikacji wojskowej pomiędzy dwoma krajami, a na koniec sierpnia zaplanowano kolejne spotkania rozdzielonych krewnych.
Północnokoreańskie media groziły jednak, że do tego spotkania może nie dojść, jeśli Seul nie odeśle z powrotem do Korei Północnej 12 obywatelek tego kraju, które przebywają w Korei Południowej. Według Pjongjangu byłe pracownice restauracji w Chinach zostały uprowadzone przez południowokoreańskie służby, a Seul twierdzi, że przybyły tam z własnej woli.
Władze Korei Północnej odesłały w sierpniu do kraju obywatela Korei Południowej, który ich zdaniem w lipcu nielegalnie przekroczył granicę. Komunistyczna Korea wciąż przetrzymuje jednak sześciu obywateli Korei Południowej, w tym trzech chrześcijańskich misjonarzy.
(PAP)
Fot: wikicommons