Podczas imprezy gender reveal w Knoxville w stanie Iowa doszło do eksplozji. Zginęła 56-letnia kobieta trafiona jednym z odłamków.
Imprezy gender reveal są niezwykle popularne w USA. Polegają na tym, że pary spodziewające się dziecka zapraszają swoją rodzinę i znajomych aby ujawnić jego płeć. Zazwyczaj robią to przy pomocy tortu, którego kolor nadzienia odpowiada płciom – niebieskie w wypadku chłopców, różowe w wypadku dziewczynek. Nie brak jednak osób, które starają się to zrobić w bardziej spektakularny sposób.
Podobnie stało się w wypadku rodziny 56-letniej Pameli Kreimeyer. Jej rodzina postanowiła ujawnić płeć najnowszego dziecka przy pomocy ładunku wybuchowego. Do przyspawanej do kawałka blachy metalowej rury nasypali czarnego prochu i zamknęli ją kawałkiem drewna na który nasypali kolorowego proszku. Po podpaleniu ładunek miał wyrzucić w powietrze proszek ujawniający płeć dziecka. Według lokalnej policji chcieli nagrać całe zdarzenie i zamieścić je w mediach społecznościowych.
Stało się jednak inaczej. Kiedy podpalono lont, ładunek eksplodował rozbijając rurę na fragmenty, które poleciały we wszystkie strony. Niektóre z nich odnaleziono nawet 150 metrów od miejsca eksplozji. Kreimeyer była oddalona od ładunku o ok. 15 metrów i kawałek metalu trafił ją w głowę, zabijając na miejscu.
Zdaniem lokalnej policji zawiniła taśma klejąca. Proch jest tzw. niskim materiałem wybuchowym, co oznacza, że do eksplozji potrzebuje szczelnego opakowania, który rozsadza powstające podczas spalania ciśnienie. W trakcie konstrukcji ładunku zaklejono jego górę taśmą klejącą, co w połączeniu z drewnianą zatyczką i proszkiem wystarczyło, aby wytrzymała ciśnienie i w efekcie doprowadziło do niekontrolowanej eksplozji. Na razie jeszcze nikt nie usłyszał zarzutów, ale biuro szeryfa przygląda się sprawie.
To nie jest pierwszy taki przypadek w USA. W 2017 roku w Arizonie oficer straży granicznej postanowił ujawnić płeć potomka strzelając z karabinu do podobnego ładunku. Wszystko poszło zgodnie z planem, ale odłamki improwizowanej bomby wywołały ogromny pożar. Spłonęło w nim niemal 200 kilometrów kwadratowych lasu, straty oszacowano na ponad 8 milionów dolarów.