Były wojskowy, którego chciano oskarżyć o morderstwa lewicowych działaczy, zmarł w Berlinie

Niemiecka prokuratura postawiła zarzut morderstwa lewicowych działaczy byłemu oficerowi Argentyńskich Sił Zbrojnych. Okazało się, że zmarł kilka tygodni wcześniej.

75-letni były oficer marynarki wojennej – Europejskie Centrum dla Konstytucji i Praw Człowieka (ECCHR) ujawniło, że nazywał się Luis Kyburg – w okresie rządów wojskowej junty miał być dowódcą szwadronu śmierci. Junta prowadziła prześladowania lewicowych działaczy, w których zginęło od 20 do 30 tys. osób. Jego oddział miał być odpowiedzialny za śmierć 150 osób.

Po aresztowaniu lewicowcy byli zabierani do jednej z baz marynarki, gdzie byli torturowani, o czym Kyburg miał wiedzieć. Większość z nich została później zamordowana podczas tzw. lotów śmierci, podczas których wrogów junty wyrzucano z samolotów. Innych zabierano do innych miejsc i wypuszczano, by zabić ich potem podczas próby ucieczki.

W 2013 roku argentyńskie sądy zaczęły stawiać zarzuty członkom jego oddziału. Kyburg wykorzystał wtedy fakt, że ma także niemieckie obywatelstwo, i uciekł do Berlina. Tam mieszkał nie niepokojony przez nikogo, aż w 2020 roku jego historię ujawnił Bild.

W efekcie tej publikacji niemiecka prokuratura rozpoczęła długie śledztwo. Współpracowali w nim z argentyńskim rządem, przesłuchiwali świadków, przeszukali też jego mieszkanie. W końcu prokuratura była gotowa, by postawić mu zarzut zamordowania 23 osób.

Kiedy je postawiono odkryto jednak, że jest już za późno. Mężczyzna zmarł bowiem w październiku, z przyczyn naturalnych. „To ekstremalnie trudne i bolesne dla rodzin ofiar, i mają moje najgłębsze współczucie” – skomentowała berlińska prokurator Margarete Koppers.