Andrzej Duda od ponad tygodnia jest najważniejszą postacią polskiej sceny politycznej. Na niego skierowane są oczy zarówno polityków opozycji jak i PiS. To on ma bowiem wyznaczyć kandydata na przyszłego premiera, któremu powierzy misję stworzenia rządu. Czy będzie to przedstawiciel partii rządzącej, czy może np. Donald Tusk.
O tym żeby prezydent Andrzej Duda od razu powierzył stworzenia rządu przedstawicielowi opozycji z pominięciem przedstawiciela formacji, która wygrała wybory, niedawny lider Europejskiej Partii Ludowej mówił od początku ogłoszenia wyników przez PKW. Prezydent wypowiadał się na ten temat ostrożnie. Z kolei przedstawiciele jego kancelarii jasno trwali na stanowisku, że głowa państwa będzie kierowała się dotychczasowym obyczajem politycznym.
Co ciekawe, jak utrzymuje publicysta Piotr Zarebma w swoim felietonie na łamach portalu Interia.pl, prezydenta kuszono, by od razu polecił sformowanie rządu Tuskowi. Według dziennikarza w sprawę mieli być zaangażowani amerykańscy dyplomaci, którzy w zamian za szybkie rozwiązanie tej sprawy obiecywali mu ważne międzynarodowe stanowisko.
– Czy Andrzej Duda, który kandydować więcej nie może, ale będzie od roku 2025 bardzo młodym emerytem, nie zechce stanąć do konkurencji o to przywództwo? Oparł się teraz naciskom opozycji, która poprzez amerykańskich dyplomatów proponowała mu karierę międzynarodową za ceną natychmiastowego desygnowania Tuska na premiera. Będzie współdziałał z PiS-em, ale ma własne ambicje. Czy podejmie własną grę? – napisał Zaremba.
Cyniczna gra polityków opozycji
“Adrian”, “Długopis”, “Andrzejek” – to tylko niektóre określenia, jakimi przez ostatnie 8 lat raczyli prezydenta politycy opozycji. Zawsze traktowany z pogardą i wyszydzany na kontach internetowych trolli spod znaku “Soku z buraka”. Jego poprzednicy Bronisław Komorowski i sympatyzujący z opozycją Lech Wałęsa nawet nie raczyli uczestniczyć w zaprzysiężeniu prezydenta. Sam Donald Tusk publicznie sugerował, że nie uznaje wyników wyborów, a jego prezydentem jest Rafał Trzaskowski. Ci sami ludzie nagle przypomnieli sobie o prezydencie. I to oczywiście w formie, jaką znają najlepiej – próbie przekupstwa stanowiskami. Nie wszyscy są jednak jak Donald Tusk, by w zamian za zagraniczne stołki robić to, czego życzą sobie inni.
Zobacz także:
Prezydent Duda na czele husarii. Szczególny film z okazji szczytu NATO