Tygodnik Wprost przekonuje, że Tomasz Lis ma być typowany na prezesa Telewizji Polskiej po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach parlamentarnych. Według dziennikarek Joanny Miziołek i Elizy Olczyk, taką obietnicę miał złożyć byłemu redaktorowi naczelnemu “Newsweeka” sam Donald Tusk. Lis kategorycznie zaprzecza tym słowom i atakuje.
– Z premedytacją rozsiewane kłamstwa pań z Wprost. Donald Tusk nie tylko nie obiecywał mi posady prezesa TVP, ani nigdy na ten temat ze mną nie rozmawiał. Ani on ani nikt inny. Nigdy. Wprost łgarstwo. – oburzył się na Twitterze dziennikarz, który dał się poznać między innymi z tego, że podczas jego programu Donaldowi Tuskowi odśpiewano chóralne “sto lat”.
Co ciekawe od kilku lat Tomasz Lis swoimi wypowiedziami na portalu społecznościowym bardziej przypomina działacza Platformy Obywatelskiej niż dziennikarza. Wściekle atakuje wszystkich, którzy występują przeciw Donaldowi Tuskowi, żąda rozliczenia polityków PiS, a ostatnio nawet w ostrych słowach skrytykował swojego byłego redakcyjnego kolegę Szymona Hołownię.
Ciężko ocenić, ile prawdy jest w doniesieniach informatora dziennikarek “Wprost”, ale trzeba przyznać, że mianowanie szefem telewizji państwowej człowieka, który z poprzednią pracą rozstał się w dość nieprzyjemnych okolicznościach, a część jego byłych podwładnych zarzuca mu mobbing, byłoby bardzo dziwnym krokiem. Chyba że, jak zapowiadali to już niejednokrotnie politycy opozycji, Platformie zależy na jak najszybszym zlikwidowaniu telewizji.