W rozmowie z PAP prof. Stephan Lehnstaedt, historyk w Touro College w Berlinie mówi, że wypłata odszkodowań dla Polski za zbrodnie i zniszczenia wojenne to “historyczny obowiązek” Niemiec. Wskazuje też, że dotąd “żaden polski rząd nie wystąpił z pisemnym żądaniem reparacji od Niemiec”. Podkreśla, że gdy pojawią się oficjalne roszczenia, Berlin nie będzie mógł ich odrzucić.
Prof. Stephan Lehnstaedt zauważa, że “jak dotąd, żaden polski rząd nie wystąpił z pisemnym żądaniem reparacji od Niemiec”. „Dużo się o tym mówi w Warszawie, i jest to bardzo nieprzyjemne dla rządu w Niemczech, ale do tej pory nic się nie wydarzyło” – zauważa historyk.
Zdaniem profesora, kwestię odszkodowań należy omówić na szczeblu krajowym. „Niemcy powinny to zrobić choćby dlatego, że jest to tak ważna sprawa dla Polski. To historyczny obowiązek, biorąc pod uwagę dziedzictwo Niemiec. A można coś o tym powiedzieć tylko wtedy, gdy polskie życzenia i żądania zostaną sprecyzowane i jasno zaprezentowane” – wyjaśnia.
“Uważam, że Niemcy zasadniczo nie mogą całkowicie odrzucić tych żądań z powodów moralnych” – wskazuje profesor.
Historyk mówi, że “reparacje to także kwestia dobrego sąsiedztwa i współpracy”.
„Nie konfrontacją, ale współpracą można zdziałać naprawdę wiele. I jest zupełnie jasne, że Niemcy nie mogą na poważne roszczenia odpowiedzieć jałmużną, w przeciwnym razie straciłyby wiarygodność” – przekonuje prof. Lehnstaedt.
Badacz i autor wydanej także w Polsce książki “Czas zabijania. Bełżec, Sobibór, Treblinka i akcja Reinhardt” zwwraca uwagą na to, że “Polacy w porównaniu do ofiar na Zachodzie otrzymywali znacznie mniejsze odszkodowania, a w niektórych przypadkach odszkodowań zabrakło”.
„Polski rząd zdecydowanie powinien się tego domagać, trzeba tu coś pilnie zrobić” – dodaje.
Jak wyjaśnia profesor, wiedza i świadomość społeczeństwa niemieckiego, dotycząca okupacji Polski i zbrodni hitlerowskich, jest dość niska i „ogranicza się do bardzo elementarnych faktów, takich jak inwazja na Polskę w 1939 roku czy Auschwitz, chociaż “wykształcona klasa średnia posiada również wiedzę na temat np. Powstania Warszawskiego z 1944 roku”.
Jego zdaniem jest to głównie kwestia edukacji. „O treści nauczania w szkole decyduje polityka, a historia niestety nie jest w Niemczech ważnym przedmiotem. Zbrodnie z lat 1933-1945 są więc zwykle przekazywane jedynie na przykładzie Holokaustu. Dlatego niewiele jest wiedzy o Polsce, i dotyczy to niestety nie tylko II wojny światowej, ale także innych kwestii, takich jak okupacja Bałkanów czy prześladowania Romów” – mówi prof. Lehnstaedt.
Jak dodaje, „istnieją oczywiście książki i dokumentalne filmy popularnonaukowe o Polsce w latach 1939-1945, ale jest ich niewiele i poświęca się im niedostateczną ilość uwagi”. „Powodem może być fakt, że po prostu inne zbrodnie II wojny światowej zdominowały niemiecką kulturę pamięci” – podkreśla.
Zdaniem profesora, „przeciętni” Niemcy mogli nie być świadomi okrucieństw i zbrodni, jakie miały miejsce w Polsce podczas II wojny światowej. „Zniszczenia Warszawy z 1939 r. było dość sensacyjne, bo bombardowania nie były jeszcze znane. Ale inne zbrodnie, zwłaszcza z 1944 roku, miały ograniczony krąg sprawców, mimo milionów mężczyzn w Wehrmachcie. Niestety, niewiele dzisiaj wiemy o tym, jak zbrodnie te były komunikowane w kraju” – dodaje.
„Jest jednak zupełnie jasne, że Niemcy byli generalnie świadomi swojej winy. Ale bardziej szczegółowe informacje, pełniejszy zakres i konkretne zbrodnie były zwykle znane tylko poszczególnym sprawcom” – wyjaśnia prof. Lehnstaedt.
„Wierzę, że dobre sąsiedztwo wymaga wiedzy, zrozumienia i szacunku. To jasne, że niemiecka kultura pamięci ma luki, które są wysoce problematyczne: nie powinno się stosować hierarchizowania ofiar. I nad tym trzeba popracować, jeśli upamiętnienie ma być czymś więcej, niż tylko pustym określeniem” – uważa prof. Lehnstaedt.