Sąd Apelacyjny uchylił decyzję Sądu Okręgowego, który odrzucił wniosek Trzaskowskiego o zablokowanie Marszu Powstania Warszawskiego. Robert Bąkiewicz zwrócił uwagę na skandaliczne kulisy tego wyroku.
Marsz PW jest organizowany co roku, 1 sierpnia, przez stowarzyszenie Roty Marszu Niepodległości. Zaczyna się od odpalenia rac na Rondzie Dmowskiego, a kończy na placu Krasińskich. W tym roku Trzaskowski – poniekąd już tradycyjnie – postanowił go zablokować.
Uczestnicy zgromadzenia otrzymali zgodę wojewody mazowieckiego Konstantego Radziwiłła na przeprowadzenie zgromadzenia cyklicznego w latach 2022-2024. Trzaskowski postanowił zaskarżyć ją do Sądu Okręgowego. Prezes Rot MN Robert Bąkiewicz poinformował w czwartek, że jego wniosek – który nazwał „chuliganerią polityczną” – został odrzucony przez sąd. Radość organizatorów była jednak przedwczesna. Sąd Apelacyjny zdecydował się bowiem na uchylenie tej decyzji.
Dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie wygraliśmy sprawę z @trzaskowski_!
Prezydent Warszawy znów bawi się w chuliganerię polityczną i próbuje zablokować #MarszPowstaniaWarszawskiego, który organizujemy od lat. Wniósł odwołanie od decyzji Wojewody Mazowieckiego, które sąd odrzucił. pic.twitter.com/fUaw9v30YF— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) July 21, 2022
Bąkiewicz opowiedział o wstrząsających kulisach tego, jak zapadła ta decyzja. Sąd Apelacyjny wysłał do organizatorów powiadomienie o zażaleniu, ale było ono zabezpieczone hasłem. Hasło miało być dostępne pod numerem telefonu, ale nikt go nie odbierał. Sąd Apelacyjny nie poinformował również organizatorów z odpowiednim wyprzedzeniem o niejawnej rozprawie, na której zapadła ta decyzja. Dowiedzieli się o niej na półtorej godziny przed jej terminem.
Poza tym, teraz informuje nas, że za 1,5 godziny będzie kolejna rozprawa w Sądzie Okręgowym.
Skandal polega na tym, ze nie znamy przebiegu wcześniejszych działań sądu i ratusza, oraz, ze czas wyznaczony na sprawę uniemożliwia nam wzięcie w nim udziału naszych prawników.
2/2— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) July 23, 2022
Plik z uzasadnieniem wyroku również został im przesłany w formie pliku zabezpieczonego hasłem. Podobnie jak wcześniej, pod numerem telefonu, pod którym miało być dostępne hasło, nikt nie podniósł słuchawki. „To jest pozbawienie nas możliwości obrony i działania, kolejny cyrk na kółkach w polskich sądach” – ocenił Bąkiewicz.