W piątek w Poznaniu porwano 14-letnią dziewczynkę, która następnie była torturowana przez porywaczy. Okazało się, że zawiniła… spaleniem grzałki w e-papierosie.
Jak informowaliśmy wczoraj, w piątek ok. 15 z poznańską policją skontaktowała się matka 14-latki. Kobieta była świadkiem, jak jej córka została siłą wciągnięta do samochodu BMW, który następnie odjechał w nieznanym kierunku. Portal e-poznan.pl poinformował jako pierwszy, że stało się to przed sklepem na osiedlu Przyjaźń.
Policjanci rozpoczęli poszukiwania. Szybko udało im się namierzyć samochód i już w niecałe dwie godziny po zgłoszeniu odzyskali porwaną dziewczynkę. Okazało się, że w międzyczasie padła ofiarą tortur. Rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka powiedział Polsat News, że ogolono jej brwi i włosy na głowie, przypalano papierosami i zmuszono do innej czynności seksualnej. Dziewczynka została przewieziona karetką do szpitala.
Za porwaniem stała czwórka nastolatków w wieku 13-17 lat, oraz jedna dorosła kobieta, matka 13-latki. Sprawcy i ofiara znali się ze sobą. Cała piątka została zatrzymana przez policję.
To, co najbardziej szokuje w tej sprawie, to powód tego porwania. Radio Poznań ustaliło, że 14-latka miała spalić grzałkę w e-papierosie należącym do dziewczyny jednego z porywaczy. Nastolatka zażądała od niej zwrotu pieniędzy, a dziewczynka odmówiła, więc postanowili dać jej nauczkę. Taką wersję ofiara przedstawiła w korespondencji SMSowej ze swoimi znajomymi, do których dotarli dziennikarze.