Pocisk, który mnie ranił miał długość 7 centymetrów. Wszedł na taką głębokość, że mam złamane kości i założono mi płytkę tytanową – powiedział w czwartek raniony przez policjantów podczas środowego Marszu Niepodległości fotoreporter “Tygodnika Solidarność” Tomasz Gutry. Jak przekazał PAP będzie walczył o taką sumę odszkodowania, “żeby policja oduczyła się takich działań”.
Jednocześnie podkreśla, że wcześniej nie słyszał żadnych ostrzeżeń. “Był taki rumor (…) Policja się tłumaczy, policja przeprasza, a ja słyszałem, że w szpitalu przy ul. Szaserów jest mężczyzna, który jest trzecią godzinę operowany i też dostał pociskiem. Został trafiony prawdopodobnie gdzieś w okolice nosa” – relacjonuje Gutry.
Mówi też, że nabój, który go trafił miał długość 7 centymetrów. “Wszedł na taką głębokość, że mam złamane kości i założono mi płytkę tytanową” – mówi PAP raniony fotoreporter.
Dodaje, że jego operacja trwała ponad dwie godziny, a on będzie przebywał w szpitalu prawdopodobnie do jutra. “Po godz. 2 w nocy policja przyjechała zabrać ten pocisk. Nie widziałem tego(…) Zabrali go od lekarzy” – twierdzi Gutry.
Jak zaznacza funkcjonariusze przyszli do szpitala z pismem nakazującym wydanie pocisku. “Nikt do mnie wtedy nie podchodził bo była godz. 2 w nocy. Funkcjonariusze chcieli mnie wcześniej przesłuchiwać, ale lekarz nie wyraził zgody” – mówi Gutry.
Zapytany, czy po zranieniu na ulicy ktoś z funkcjonariuszy do niego podszedł, odpowiedział, że nikt. “Podobno jakaś dziewczyna mnie prowadziła. Natomiast mniej więcej na środku ronda było pogotowie. Dotarłem do pogotowia, zadzwonili i natychmiast zawieźli mnie do szpitala przy ul. Szaserów” – relacjonuje Gutry.
Zapewnia też, że będzie walczył o odszkodowanie. “Będziemy żądali takiej sumy, żeby policja oduczyła się takich działań” – powiedział PAP Tomasz Gutry.