Iga Świątek przegrała z hiszpańską tenisistką Paulą Badosą 3:6, 6:7 (4-7) i odpadła w drugiej rundzie (1/16 finału) turnieju olimpijskiego w Tokio.
20-letnia Świątek była rozstawiona z numerem szóstym w igrzyskach, a w rankingu WTA zajmuje ósmą pozycję. Cztery lata starsza Hiszpanka, która rozgrywa najlepszy sezon w karierze, jest w tym zestawieniu 29.
Początek spotkania przebiegał pod dyktando Polki, która dzięki przełamaniu podania rywalki odskoczyła na 3:1. W tym momencie jednak w grze triumfatorki ubiegłorocznego French Open coś się zacięło. Zaczęła popełniać błędy, m.in. myliła się z głębi kortu, a jej skróty były nieudane. Do tego słabo serwowała, nie potrafiła znaleźć recepty na regularność Badosy, która z kolei w kluczowych momentach posiłkowała się skutecznym podaniem.
To wszystko przełożyło się na pięć kolejnych wygranych gemów przez Badosę, która wykorzystała trzecią piłkę setową i zwyciężyła w pierwszej partii 6:3.
Druga odsłona rozpoczęła się od przełamania na korzyść Polki, która po chwili powiększyła prowadzenie na 2:0. Po długim czwartym gemie zrobiło się jednak 2:2. W ósmym Polka dwukrotnie była na krawędzi, ale raz uratował ją skuteczny challenge, a raz po skrócie piłka po siatce prześlizgnęła się na stronę Hiszpanki.
Tenisistka z Raszyna walczyła nie tylko z rywalką, ale i samą sobą, często się denerwowała, wyrzucała z siebie okrzyki frustracji.
Do rozstrzygnięcia drugiego seta potrzebny był tie-break. Urodzona w Nowym Jorku Hiszpanka zaczęła od zdobycia punktu przy własnym serwisie, a później wygrała obie akcje przy podaniu Świątek. To sprawiło, że znalazła się w komfortowym położeniu i wystarczyło, żeby kontrolowała sytuację. I wywiązała się z tego zdania bez zarzutu, pozwalając zbliżyć się Polce maksymalnie na dwa punkty. Ostatecznie wygrała 7-4 i zakończyła pojedynek po godzinie i 48 minutach gry.
Hiszpanka mogła wyrzucić ręce do góry w geście triumfu, a po podziękowaniu rywalce za grę Świątek się rozkleiła. Pojawiły się łzy, a głowa na długo zniknęła pod ręcznikiem. Dopiero rozmowa z psycholożką Darią Abramowicz pozwoliła się jej uspokoić, choć do szatni schodziła wyraźnie załamana.
Zawodniczka trenera Piotra Sierzputowskiego popełniła sześć podwójnych błędów serwisowych, a nie udało się jej posłać ani jednego asa. Hiszpanka w tym elemencie była dużo skuteczniejsza – sześć asów, do tego jeden serwis wygrywający, i trzy podwójne błędy. Świątek miała więcej uderzeń wygrywających (32-16), ale popełniła też więcej niewymuszonych błędów (32-22).
Polka po udanej pierwszej części sezonu, gdy wygrała turnieje Adelajdzie i Rzymie, w drugiej nie może się przebić do decydującej fazy najważniejszych imprez i przegrywa z niżej notowanymi rywalkami. W paryskim French Open odpadła w ćwierćfinale, Wimbledon zakończyła na 1/8 finału, a teraz w 1/16 finału zatrzymała się w rywalizacji o olimpijski medal, który był jednym z jej głównych celów na ten rok. Może go jeszcze zdobyć w grze mieszanej, w której jej partnerem będzie Łukasz Kubot.
Badosa, która na początku roku przeszła COVID-19 i spędziła dwa tygodnie w kwarantannie tuż przed Australian Open, gdzie odpadła w pierwszej rundzie, w maju Belgradzie wygrała pierwszy w karierze turniej WTA, a do tego była w półfinale w Madrycie, Lyonie i amerykańskim Charleston, gdzie wyeliminowała liderkę rankingu tenisistek Australijkę Ashleigh Barty. Później – identycznie jak Polka – dotarła do ćwierćfinału w Paryżu i 1/8 finału w Londynie. O ćwierćfinał Hiszpanka powalczy z Argentynką Nadią Podoroską.
We wtorek o 1/8 finału singla mężczyzn powalczy Hubert Hurkacz. Rywalem polskiego tenisisty będzie niżej notowany Brytyjczyk Liam Broady.