W piątek w Papui Nowej Gwinei doszło do osunięcia się ziemi na jedną z wiosek. Rząd tego kraju twierdzi, że 2 tys. osób zostały pogrzebane żywcem.
Zdarzenie miało miejsce w prowincji Enga na północy kraju. Po całonocnych opadach doszło do osunięcia się ziemi na wioskę Kaokalam. ONZ szacował początkowo, że ziemia przykryła ok. 670 osób. Teraz rząd Papui ujawnił, że było ich ponad 2 tysiące.
📌 Over 2,000 buried in landslide in Papua New Guinea #breakıng pic.twitter.com/hCVy1oyYme
— 𝕬𝖐ı𝖓𝖈ı (@soneerbozkurt) May 27, 2024
Obecnie na miejscu trwa akcja ratunkowa. Ratownikom pomagają lokalni mieszkańcy, którzy – często gołymi rękami – rozkopują ziemię w poszukiwaniu swoich bliskich. Sytuacja jest bardzo niebezpieczna, bo ziemia nadal jest niestabilna i może dojść do kolejnych osuwisk. Na razie udało się wyciągnąć sześć osób, w tym dziecko. Szanse na to, że uda się uratować kogoś jeszcze, maleją z każdą chwilą. Ziemia zablokowała też drogi, co znacznie utrudniło akcję ratowniczą i sprawiło, że jedynym sposobem dotarcia przez ratowników na miejsce są śmigłowce.
Rząd Papui Nowej Gwinei zaapelował o międzynarodową pomoc. Jako pierwsza zareagowała Australia, najbliższy sąsiad i ważny sojusznik. Minister obrony Richard Marles powiedział mediom, że są w kontakcie z byłą kolonią od piątku. Dzisiaj mają wysłać na miejsce samolot i inny sprzęt, który przyda się ratownikom. Marles dodał, że natura ich pomocy będzie zależna od potrzeb na miejscu.