Nie żyje warszawski muzyk Witold Wójtowicz. Artysta związany z Domem Kultury „Rembertów” został zamordowany, gdy wyszedł do centrum miasta, aby rozdawać jedzenie potrzebującym. – Śmierć człowieka, który słynął z dobrego serca i pomocnej dłoni – przekazało Stowarzyszenie Rembertów Bezpośrednio.
Do tragicznego zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu. Jak informuje Stowarzyszenie Rembertów Bezpośrednio, Witold Wójtowicz zginął, gdy pojechał rozdawać kanapki potrzebującym.
– Pan czekał w kolejce po jedzenie. Wepchnął się inny mężczyzna. Między nim a nieznajomym doszło do sprzeczki – przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Piotr Skiba, którego cytuje Polsat News. Dodał, że awantura przerodziła się w szarpaninę, a 66-letni muzyk kilkukrotnie doznał obrażeń głowy.
Na miejsce wezwano policję oraz ratowników medycznych, którzy zabrali poszkodowanego do szpitala. Tam niestety zmarł. Dokładną przyczynę śmierci ma wskazać sekcja zwłok. Rzecznik prokuratury ujawnił, że sprawca został już zatrzymany i tymczasowo aresztowany. Wyjaśnił, że jest to osoba bezdomna.
O śmierci 66-letniego artysty poinformował m.in. Dom Kultury „Rembertów”, w którym pracował Witold Wójtowicz.
– Z głębokim żalem i bólem w sercach przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci naszego kolegi Witolda Wójtowicz, artysty muzyka, wspaniałego człowieka, drogiego przyjaciela, wieloletniego pracownika domu kultury, znanego i lubianego przez wszystkich wodzireja rembertowskich potańcówek – napisano w mediach społecznościowych.
– Zawsze uśmiechnięty i pogodny, niósł radość nam i mieszkańcom Rembertowa. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Rodzinie oraz bliskim zmarłego składamy wyrazy szczerego współczucia – dodano.
– W ubiegłym tygodniu znany nam doskonale Pan Witek został zamordowany. Został zamordowany, gdy dzielił się dobrym sercem. Pojechał rozdawać kanapki potrzebującym – napisano z kolei w mediach społecznościowych Stowarzyszenia Rembertów Bezpośrednio.
– Pan Witek był nie tylko pracownikiem Domu Kultury, ale i przyjacielem jego pracowników. Rozmawiałam dziś z jedną z pracowniczek DK. Prosiła by nagłośnić tę okrutną śmierć. Śmierć człowieka, który słynął z dobrego serca i pomocnej dłoni – podkreślono.