Tomasz Lis, choć po rozstaniu z “Newsweekiem” nie wrócił do mediów, jest osobą, która na swoim Twitterze często i chętnie komentuje bieżące wydarzenia. Tym razem postanowił odnieść się do zaręczyn dyrektora Biura Prezydialnego PiS Michała Moskala, które miały mieć miejsce kilkaset metrów pod ziemią. Co ciekawe, mimo zmasowanego ataku opozycyjnych mediów na młodego polityka PiS, Tomasz Lis przyznał, że sam nie widzi w tym nic złego. Przy okazji podzielił się ze swoimi czytelnikami osobliwym wyznaniem.
– Akurat ten ślub w kopalni mnie nie oburza [chodziło o zaręczyny – przyp red]. Kiedyś miałem pomysł, by ślub zawrzeć na Santiago Bernabeu [stadionie Realu – przyp. red.] w Madrycie albo nawet przed kapłanem kościoła Diego Maradony w Buenos Aires – napisał na Twitterze były naczelny “Newsweeka” i “Wprost” i z przekąsem dodał, że ludzie mają różne głupie, ale też odlotowe pomysły.
Nie wiadomo, o którym z dwóch swoich poprzednich ślubów pisał Lis, ale trzeba przyznać, że o ile ślub na stadionie ulubionego klubu piłkarskiego nie jest niczym aż tak zaskakującym i tego typu wydarzenia mają miejsce również w Polsce, to już zawarcie związku przed kapłanem “kościoła”, który ma swoich “wiernych” głównie w Argentynie i włoskim Neapolu zaskakuje.
Ciekawe, co stanęło na przeszkodzie realizacji tego pomysłu. Czyżby ani Kinga Rusin ani Hanna Smoktunowicz nie podzieliły zapału męża? Być może “coś odlotowego”, czeka go z nową partnerką?
Choć w wielu sprawach trudno nam się zgodzić z Tomaszem Lisem, to niezależnie od wszystkiego, niezmiennie życzymy mu zdrowia i przezwyciężenia problemów krążeniowych, z którymi się zmaga.