Założyciel Wikileaks Julian Assange wyszedł z brytyjskiego więzienia i wróci wkrótce do domu. Wcześniej dogadał się z amerykańską prokuraturą.
W 2010 roku Wikileaks opublikowała ogromną paczkę tajnych dokumentów i depesz dyplomatycznych dotyczących wojny w Iraku i Afganistanie. To był największy przeciek w historii amerykańskich sił zbrojnych. W tym samym roku Assange został aresztowany przez brytyjską policję po tym, gdy władze Szwecji chciały go przesłuchać w związku z zarzutami molestowania. Assange schronił się w ambasadzie Ekwadoru by uniknąć deportacji, mieszkał w niej siedem lat. W 2019 został z niej wyrzucony i aresztowany za naruszenie zasad zwolnienia warunkowego. Od tego czasu siedział w więzieniu o zaostrzonym rygorze Belmarsh. Szwedzkie zarzuty zostały umorzone w 2019 roku, ale w czasie prezydentury Trumpa Assange został oskarżony o złamanie Ustawy o Szpiegostwie. Siedząc w więzieniu, Assange walczył, by nie zostać poddanym ekstradycji do USA.
Media informują, że Assange dogadał się z amerykańską prokuraturą. W ramach ugody przyzna się, być może jeszcze dzisiaj, do pojedynczego zarzutu spisku celem pozyskania i opublikowania tajnych dokumentów dotyczących obrony narodowej USA. Zostanie za to skazany na 62 miesiące więzienia, ale faktycznie nie trafi za kraty – sąd uzna na poczet wyroku czas, który przesiedział w brytyjskim więzieniu. Sprawę prowadzi sąd na Północnych Marianach. Wybrano te wyspy, bo są blisko jego rodzinnej Australii, a sam Assange boi się wyjechać do kontynentalnych USA.
Wikileaks poinformowała, że Assange wyszedł z więzienia w poniedziałek. Na opublikowanym nagraniu widać, jak wsiadł do wynajętego samolotu firmy czarterowej Vistajet. Jedyny samolot tej firmy odleciał z Londynu do Bangkoku, ale rzeczni Assange’a odmówił skomentowania jego trasy. Wikileaks poinformowała jedynie, że po rozprawie w Saipanie wróci do rodzinnej Australii.