Finlandia chce zbudować ogrodzenie na granicy z Rosją. Poparły to wszystkie partie.
O tym, że takie plany istnieją, wiadomo już od jakiegoś czasu. Jako pierwszy wystąpił z tym pomysłem Kai Mykkanen, były szef MSW i jeden z liderów prawicowej partii Koalicja Narodowa (KOK). Stało się to jesienią zeszłego roku, kiedy Polska zmagała się z hybrydowym atakiem Białorusi przy pomocy „uchodźców”. Jego pomysł został jednak wtedy skrytykowany przez większość polityków, a eksperci przekonywali, że zabezpieczenie w ten sposób liczącej 1300 kilometrów granicy z Rosją jest nierealne.
Sytuacja zaczęła zmieniać się po tym, gdy w lutym reżym w Moskwie zaatakował Ukrainę. Skłoniło to Finlandię nie tylko do zerwania z neutralnością i rozpoczęcia starań o członkostwo w NATO. Wrócił także pomysł budowy muru na granicy. Premier Sanna Marin odbyła we wtorek rozmowę o nim z liderami fińskich partii. Po spotkaniu stwierdziła, że wszyscy poparli ten pomysł.
Marin wyjaśniła, że uzyskanie poparcia opozycji było konieczne, bo jego budowa potrwa latami i będzie kosztowała setki milionów euro. Pierwszy etap finansowania tej inwestycji zostanie zapewniony z tegorocznego budżetu, będzie też wpisany do przyszłorocznego budżetu uzupełniającego.
Finowie zaczną budowę od pilotażu, w czasie którego ocenią kwestie związane przetargami i nawiążą kontakt i negocjacje z właścicielami terenów przygranicznych. Potem, do lata przyszłego roku, ma być zbudowany odcinek eksperymentalny o długości 3 km. Docelowo mur będzie miał od 130 do 260 kilometrów. Straż Graniczna uważa, że powinien powstać na odcinku południowo-wschodnim, w pobliżu Sankt Petersburga. To właśnie tam istnieje największe ryzyko nielegalnej imigracji. Służby oceniają, że na pozostałej części granicy, na dzikich pustkowiach, jej ochrona jest łatwiejsza. Budowa ma zająć 3 do 4 lat.