Zagadka białuchy arktycznej wyjaśniona. Nie była rosyjskim szpiegiem, ale… zbiegłym strażnikiem bazy Najnowsze wiadomości ze świata

Zagadka białuchy arktycznej wyjaśniona. Nie była rosyjskim szpiegiem, ale… zbiegłym strażnikiem bazy

Hvaldimir, białucha arktyczna, która przed pięcioma laty pojawiła się u wybrzeży Norwegii, nie była rosyjskim szpiegiem, ale ssakiem wytrenowanym do ochrony bazy morskiej na kole podbiegunowym – poinformował w środę portal BBC.

Białucha, której miejscowi nadali imię Hvaldimir, pięć lat temu trafiła na pierwsze strony gazet w związku z powszechnymi podejrzeniami, że jest rosyjskim szpiegiem.

Natknęli się na nią rybacy. “Waleń zaczął ocierać się o łódź – powiedział BBC Joar Hesten, jeden z rybaków. – Słyszałem o zwierzętach w niebezpieczeństwie, które instynktownie wiedziały, że potrzebują pomocy od ludzi. Pomyślałem, że to mądry waleń”.

Białucha, które rzadko widuje się tak daleko na południu, miała na sobie uprząż z uchwytem na kamerę i napis po angielsku „Equipment St Petersburg”. Hesten pomógł zdjąć zwierzęciu uprząż. Waleń dopłynął następnie do pobliskiego portu Hammerfest, gdzie mieszkał przez kilka miesięcy.

Wydawało się, że nie umie łowić ryb, które stanowią normalne pożywienie żyjących na wolności waleni. Obserwujący go ludzie byli zachwyceni, że białucha szturcha ich aparaty fotograficzne, a raz nawet wyłowiła telefon komórkowy. “Było oczywiste, że ten konkretny waleń został uwarunkowany tak, aby dotykać nosem wszystkiego, co wyglądało jak cel – powiedziała Eve Jourdain, badaczka z Norwegian Orca Survey. – Nie mamy jednak pojęcia, w jakim ośrodku przebywał, ani do czego był szkolony”.

Zafascynowana historią walenia Norwegia zadbała, by białucha była monitorowana i karmiona. Nadane jej imię – Hvaldimir – jest połączniem oznaczającego walenia słowa “hval” z imieniem Władimira Putina.

Dr Olga Szpak, ekspertka, która przez wiele lat badała w Rosji walenie, jest zdania, że o ile białucha rzeczywiście należała do wojska i uciekła z bazy morskiej na kole podbiegunowym, to nie była trenowana do szpiegostwa, ale do ochrony bazy. Uciekła, ponieważ była “rozrabiaką”. Szpak nie ujawniła źródeł, jednak twierdzi, że rosyjscy specjaliści zajmujący się morskimi ssakami natychmiast zidentyfikowali walenia jako “jednego ze swoich”. “Przez sieć weterynarzy i trenerów dotarła do nas wiadomość, że zaginęła im białucha o imieniu Andriucha” – powiedziała.

Rosja nigdy nie potwierdziła, ani nie zaprzeczyła, że prowadzi program szkolenia wojskowego zwierząt. Kiedy jednak w zachodnich mediach pojawiły się informacje – i podejrzenia – co do roli walenia, rosyjski pułkownik rezerwy Wiktor Baraniec zauważył: “Gdybyśmy używali tego zwierzęcia do szpiegowania, czy naprawdę myślicie, że dołączylibyśmy numer telefonu komórkowego z wiadomością +Proszę zadzwonić na ten numer+”?

Dr Szpak twierdzi, że Andriucha/Hvaldimir został po raz pierwszy schwytany w 2013 r. w Morzu Ochockim na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Rok później został przeniesiony z ośrodka należącego do delfinarium w Petersburgu do programu wojskowego w rosyjskiej Arktyce, z którym trenerzy i weterynarze pozostawali w kontakcie. “Uważam, że zaczęli pracować z waleniem na otwartych wodach, bo byli przekonani, że Andriucha się poddał i nie odpłynie” – powiedziała.

Jej dawni znajomi z delfinarium opisali walenia jako mądre, nadające się do szkolenia zwierzę. “Ale jednocześnie Andriucha był trochę rozrabiaką” – stwierdziła Szpak, toteż specjaliści nie byli zaskoczeni, że odmówił osłuszeństwa i popłynął, dokąd chciał.

Zdjęcia satelitarne z okolic rosyjskiej bazy morskiej w Murmańsku ujawniają coś, co mogło być niegdyś domem Hvaldimira. W wodzie wyraźnie widać zagrody z czymś, co wygląda na białe morskie ssaki. “Lokalizacja wielorybów białucha tak blisko okrętów podwodnych i jednostek nawodnych może wskazywać na to, że w rzeczywistości są one częścią systemu ochrony” – ocenił Thomas Nilsen z norweskiej portalu Barents Observer.

Niestety, niezwykła historia Hvaldimira nie ma szczęśliwego zakończenia. Nauczywszy się samodzielnie zdobywać pożywienie, waleń przez kilka lat podróżował wzdłuż wybrzeża Norwegii, docierając nawet do wybrzeży Szwecji. Jednak we wrześniu br. znaleziono dryfujące truchło Hvaldimira.

Choć podejrzewano, że walenia dosięgły długie ręce Rosji, norweska policja twierdzi, że nic nie wskazuje, by śmierć białuchy była bezpośrednio spowodowana działalnością człowieka. Sekcja zwłok wykazała, że w pysku Hvaldimira utknęła gałąź. (PAP)os/ mal/

Źródło: PAP Autor: PAP
Fot. Pixabay/zdjęcie ilustracyjne

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij