Zabójca Niemcowa wyszedł z więzienia. Będzie walczył na Ukrainie

Agencja TASS poinformowała, że jeden z zabójców Borysa Niemcowa został wypuszczony z więzienia. Trafi na front na Ukrainie.

Niemcow był członkiem administracji Borysa Jelcyna i odegrał sporą rolę w transformacji Rosji po upadku ZSRR. Od samego początku był również zdecydowanym krytykiem Władimira Putina. W lutym 2015 roku organizował protest przeciwko rosyjskiej „interwencji” na Ukrainie. Pracował też nad raportem o tym, że rosyjskie wojska pomagają separatystom, czego Kreml się wypierał.

Tuż przed północą 27 lutego 2015 r. Niemcow przechodził przez most Bolszoj Moskworiecki w pobliżu Kremla. Otrzymał wtedy kilka strzałów w plecy i zmarł na miejscu. Wcześniej przyznawał znajomym i w wywiadach, że boi się, że Putin go zamorduje. Pod koniec czerwca 2017 roku sąd skazał za jego zamordowanie pięciu Czeczenów. Zeznali, że zapłacono im za to 15 milionów rubli (ok. miliona złotych), ale nigdy nie ujawniono, kto im to zlecił. Sojusznicy Niemcowa twierdzili, że zrobił to Ramzan Kadyrow.

Jak donosi TASS jeden z zabójców, Temirlan Eskerchanow, został wypuszczony z więzienia. Powołując się na anonimowe źródła, agencja twierdzi, że wypuszczono go po tym, gdy podpisał kontrakt z rosyjską armią. W jego ramach zostanie wysłany na Ukrainę, gdzie będzie walczył w oddziale szturmowym. Pozostała czwórka nadal siedzi w więzieniach.

Rosjanie od dłuższego czasu rekrutują więźniów, obiecując im amnestię w zamian za służbę. Większość z nich trafia do tzw. oddziałów szturmowych. Są wysyłani na najtrudniejsze odcinki frontu. Większość z nich ginie, ale niektórym udaje się doczekać do końca kontraktu i uzyskać zwolnienie. Rosyjskie niezależne media informują, że wielu z nich po powrocie do domu wraca do przestępczej działalności, a policjanci boją się interweniować, by nie narobić sobie kłopotów przez prześladowanie „bohaterów wojennych”.