Wysoko postawiony dowódca pro-irańskiej islamskiej milicji został zastrzelony w Iraku. Na razie nikt nie wziął na siebie odpowiedzialności.
Podczas nalotu sił USA na generała Sulejmaniego zginął także Abu Mahdi al-Muhandis, wysoko postawiony dowódca Ludowych Sił Mobilizacyjnych (PMF), organizacji zrzeszającej pro-irańskie szyickie milicje. Jak donoszą irackie media w sobotę w Karbali ofiarą zamachu stał się kolejny wysoko postawiony członek PMF, dowódca Brygad Karbali Taleb Abbas Ali al-Saedi.
Poza informacją, że al-Saedi został zastrzelony przez co najmniej dwóch sprawców na razie nic za bardzo nie wiadomo. Centralne Dowództwo Armii Amerykańskiej na razie nie odpowiada na zapytania w tej sprawie. Żadna z organizacji terrorystycznych także nie wzięła na siebie odpowiedzialności za ten zamach.
Niektórzy komentatorzy podejrzewają, że może stać za nim sam Iran. Generał Sulejmani był głównym łącznikiem pomiędzy islamskimi milicjami i Teheranem. Uważa się, że jego następca nie ma aż tak ogromnego wpływu na ich działania. Iran może się obawiać, że po jego śmierci milicje będą chciały się mścić na Amerykanach, co może doprowadzić do kolejnej poważnej eskalacji – nie jest więc wykluczone, że rozpoczęli pacyfikację krnąbrnych dowódców.