Właściciel domu zamordował trzech nastolatków, którzy zadzwonili do jego drzwi w ramach żartu. Sąd nie miał dla niego litości.
Zdarzenie miało miejsce w kalifornijskim hrabstwie Corona w styczniu 2020 roku. Sześciu nastolatków, w wieku od 13 do 18 lat, wyszło z przyjęcia urodzinowego. Następnie jeden z nich zadzwonił dla żartu do drzwi domu 45-letniego Anuraga Chandry, po czym wsiedli do samochodu i odjechali. Matka jednego z chłopców powiedziała mediom, że pomylili domy – myśleli, że dzwonią do domu, w którym mieszkał ich znajomy.
Chandra wsiadł do swojego samochodu i zaczął za nimi gonić. Gdy się z nimi zrównał, zaczął uderzać swoim samochodem w tył i bok ich pojazdu. Doprowadził tym do tego, że samochód nastolatków wypadł z drogi i uderzył z dużą prędkością w drzewo. Trzech szesnastoletnich chłopców zginęło na miejscu, a pozostali odnieśli poważne obrażenia. Chandra następnie wrócił do domu, nie udzieliwszy im pomocy i nie zgłosiwszy policji, co się stało.
Świadkowie zdarzenia pojechali za nim i powiadomili o wszystkim policję, która go aresztowała. Trafił do aresztu tymczasowego i usłyszał trzy zarzuty morderstwa i trzy zarzuty usiłowania morderstwa. Podczas procesu zeznał, że jeden z nastolatków miał mu pokazać wcześniej nagie pośladki. Stwierdził także, że ruszył za nimi w pościg, bo bał się o bezpieczeństwo swojej rodziny i chciał pokazać im swój gniew. Przyznał, że był wtedy pijany – wcześniej zdążył wypić 12 piw.
W kwietniu ława przysięgłych uznała, że jest winny stawianych mu zarzutów. Teraz sąd zdecydował o wysokości kary, i nie miał dla niego litości. Sędzia zdecydował, że zostanie skazany na karę dożywotniego więzienia bez prawa ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie. Chandra czeka też na wyrok w osobnej sprawie o przemoc domową i narażenie bezpieczeństwa dziecka, przyznał się w niej już do winy.