Aktualizacja: Brytyjski premier Boris Johnson ogłosił w czwartek swoją rezygnację z funkcji szefa rządu oraz lidera Partii Konserwatywnej, ale powiedział, że pozostanie na tych stanowiskach do czasu wyłonienia następcy.
Brytyjskie media informują, że jeszcze dzisiaj premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson jeszcze dzisiaj złoży rezygnację. Seria skandali sprawiła, że wielu członków jego rządu i Torysów zdecydowało się na odejście.
Johnson był „bohaterem” skandalu Partygate, który w niezwykłym stopniu oburzył Brytyjczyków. Brytyjskie media odkryły, że w trakcie nakładanych przez jego rząd radykalnych lockdownów w siedzibie premiera na Downing Street 10 organizowano przyjęcia, które je łamały – a Johnson brał udział w niektórych z nich. Niemal stracił przez to stanowisko, gdyż doprowadziło to do głosowania nad wotum zaufania. Johnson je przetrwał, ale z raczej słabym wynikiem.
Już po tym głosowaniu wyszło na jaw, że Chris Pincher, któremu w lutym powierzył stanowisko zastępcy whipa – urzędnika odpowiedzialnego za dyscyplinę partyjną – miał po pijanemu obmacywać mężczyzn, którzy sobie tego nie życzyli. To nie były pierwsze takie oskarżenia pod jego adresem, ale Johnson początkowo twierdził, że nie był tego świadomy. Potem stwierdził, że myślał, że zachowanie Pinchera nie spowodowało oficjalnych skarg – a kiedy były szef brytyjskiej służby dyplomatycznej ujawnił, że osobiście powiedział mu o takiej skardze, Johnson zaczął twierdzić, że o tym zapomniał.
Ten skandal sprawił, że kolejni członkowie jego rządu i szeregowi Torysi zaczęli składać rezygnacje w proteście. Łącznie złożyło je ponad 50 osób. Ostatnią była sekretarz edukacji Michelle Donelan, która spędziła na tym stanowisku zaledwie 35 godzin.
Brytyjskie media donoszą, że Johnson w końcu nie wytrzymał. Jeszcze dzisiaj ma ogłosić, że składa rezygnację ze stanowiska premiera. Będzie je jednak zajmował do momentu, w którym Torysi wybiorą jego następcę – a w skłóconej partii może to trochę potrwać.