Podejrzany o dokonanie podwójnego morderstwa przyznał się do niego na łożu śmierci. Wyznał też, gdzie ukrył zwłoki ofiar.
Zbrodnia miała miejsce 24 lata temu. Policja z Zachodniej Wirginii otrzymała wtedy zgłoszenie o zaginięciu Susan Carter i jej 10-letniej córki Natashy. Od początku podejrzewali, że zostały zamordowane przez Larriego Webba, w którego domu wtedy mieszkały. Brakowało jednak dowodów, by go oskarżyć.
Policja i FBI nie zrezygnowały jednak z prób wyjaśnienia tej sprawy. W 2022 i 2023 roku ponownie przeszukano jego dom. Webb, który miał wtedy ponad 80 lat, powiedział śledczym, że niczego nie pamięta, bo ma demencję. Podczas tych przeszukań znaleziono jednak dowody – nie ujawniono na razie jakie – które pozwoliły na postawienie mu w październiku zarzutów. Prokurator Benjamin Hatfield przyznał jednak, że postępowanie sądowe było trudne z powodu jego stanu zdrowia. Dopiero dwa tygodnie temu lekarz zezwolił na umieszczenie go w areszcie tymczasowym. Nie siedział w nim jednak długo – zmarł w poniedziałek.
Teraz ujawniono, że przed śmiercią porozmawiał z jednym ze śledczych. Podczas rozmowy przyznał się do zamordowania Carter i jej córki. Powiedział mu, że zginęła mu z domu duża kwotaa pieniędzy i podejrzewał, że to Carter ją ukradła i wydała. Doszło do kłótni, podczas której ją zastrzelił. Uznał, że musi zabić także jej córkę, by nie powiedziała o wszystkim policji.
Morderca wyznał, że następnie ukrył ich zwłoki w piwnicy. W ciągu dwóch najbliższych nocy pochował je w płytkim grobie w lesie, na terenie swojej posesji. Webb wskazał śledczym miejsce, gdzie znajduje się ten grób. Znaleziono w nim zwłoki, które pasują do ich rysopisu. Obecnie trwa potwierdzanie ich tożsamości.
Rick Lafferty, ojciec zamordowanej dziewczynki, powiedział mediom, że jest mu smutno, ale cieszy się także z tego, że w końcu wie, co stało się z jego dzieckiem. Wyznał, że przez 24 lata śledztwa wielokrotnie tracił nadzieję, że dowie się, co stało się z jego dzieckiem.