Wybór Putina na prezydenta od początku był farsą? Znaleziono tajne szyfrogramy

Putin objął stanowisko premiera w sierpniu 1999 roku. Dla postronnych obserwatorów, nie mających większego pojęcia o wewnętrznych rozgrywkach w rosyjskiej polityce, było to spore zaskoczenie – oto na eksponowanym stanowisku pojawia się człowiek, nie tyle świata polityki, co służb specjalnych. Dotychczasowy szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa, którego, według byłego rosyjskiego agenta Aleksandra Litwinienki, ostatnim zadaniem na tym stanowisku było przygotowanie zamachów bombowych w Moskwie, Wołgodońsku, Bujnaksku i Riazaniu (nieudany), które stały się bezpośrednią przyczyną tzw. II wojny czeczeńskiej, stawał się nagle „pierwszym strażakiem”, który musi zmierzyć się z pożarem – wywołanym przez samego siebie.    

Premier Putin, w przeciwieństwie do swoich poprzedników na tym stanowisku, otrzymał szerokie prerogatywy i stawał się jednym z poważniejszych kandydatów na urząd prezydenta w przyszłych wyborach.

Jak donosi rosyjska telewizja NTW, już we wrześniu 1999 roku, czyli kilka miesięcy przed swoją „abdykacją”, Borys Jelcyn miał napisać do Billa Clintona szyfrogram informujący o tym, że wybrał Władimira Putina na swojego następcę i to z nim amerykański prezydent powinien konsultować najważniejsze decyzje państwowe. „Szyfrowka” została odnaleziona w upublicznionej bibliotece byłego prezydenta USA. Depesza jasno wskazuje na to, że prezydenckie wybory w Rosji od samego początku były fikcją, a decyzje o tym, kto zostanie prezydentem zapadały w kremlowskich kuluarach.

W jednym z artykułów w niezależnej prasie rosyjskiej można było niedawno przeczytać, że Putin zdobył swój urząd, skutecznie lawirując między różnymi zwalczającymi się grupami na styku polityki, biznesu, świata przestępczego i służb specjalnych. Notatka znaleziona w archiwum Clintona tylko to potwierdza.

Przypomnijmy, że Władimir Putin swoje pierwsze wybory prezydenckie wygrał już w pierwszej turze.