Najnowsze wiadomości z kraju

“Wyborcza” znowu atakuje katolików. Zaskakujące zdjęcie do artykułu o przemocy w homoseksualnym związku

Gazeta Wyborcza znowu pokazała swój charakter. “Nagi czterolatek wyszedł na ulicę. Nie chciał już być bity, podnoszony za włosy i zamykany w szafie” – artykuł o takim tytule pojawił się w gliwickim wydaniu internetowym dziennika. Całość została opatrzona zdjęciem drzwi mieszkania, z napisem K+M+B 2024 i widoczną ozdobą świąteczną. 

Artykuł, który został napisany przez dziennikarkę “Gazety Wyborczej”, Michalinę Bednarek informuje o sytuacji, jaka miała miejsce na jednym z osiedli tego miasta. Co więcej, dziennikarka postanowiła zbadać całe jej tło i z niezwykłą starannością podeszła do swojej pracy. O sprawę zapytała policję, prokuraturę a nawet sąsiadów chłopca. Ustaliła, że mieszkał on ze swoją matką i jej partnerką oraz jej dwiema córkami. Dowiedziała się, że sąsiedzi już wcześniej informowali policję o dramacie, który rozgrywał się w mieszkaniu.  Według ich relacji, dziecko miało być bite i prześladowany przez konkubinę swojej matki, a w mieszkaniu często dochodziło do awantur. Co więcej, chłopiec był traktowany odmiennie niż dwie dziewczynki – te ponoć były hołubione i rozpieszczane.

Choć całość artykułu mogłaby być doskonałym przyczynkiem np. do rozpoczęcia dyskusji o tym, czy pary homoseksualne faktycznie stanowią idealne środowisko do rozwoju dzieci (co przecież niejednokrotnie sugerują lewicowo-liberalne media z tą samą Gazetą Wyborczą na czele, argumentując, że to w heteroseksualnych rodzinach często dochodzi do sytuacji patologicznych), tak się jednak nie stało, co więcej, ten aspekt postanowiono “rozwodnić”. Zdecydowano się jednak uwypuklić inny szczegół, umieszczając na otwierającym tekst zdjęciu drzwi z napisem K+M+B.

O tym, dlaczego dziennikarz/fotoedytor/ilustrator/redaktor zdecydował się opatrzyć tekst o przemocy domowej i prześladowaniu właśnie takim zdjęciem, dowiadujemy, czy raczej możemy domyślić się z samego tekstu.

“Drzwi do mieszkania zostały zabezpieczone policyjną taśmą, ale widać jeszcze na nich zimowe ozdoby oraz napis na drzwiach po wizycie księdza podczas kolędy” – czytamy w artykule.

Do artykułu dołączona jest galeria, na której wspomniane drzwi widzimy jeszcze na kilku innych fotografiach.

Można oczywiście pochwalić kunszt reporterski, ale mimo wszystko takie wykadrowanie otwierającej fotografii trudno uznać za przypadek. Podobnie jak wspomniany wyżej fragment artykułu. Oczywiście dla katolików jasnym jest, że inskrypcja K+M+B , nie ma nic wspólnego z wizytą księdza po kolędzie, a  jest napisem tradycyjnie umieszczanym na drzwiach po uroczystości Objawienia Pańskiego. Z artykułu nie dowiadujemy się, czy w mieszkaniu miała miejsce wizyta duszpasterska i o sytuację rodziny nie zapytano proboszcza miejscowej parafii.  Być może wtedy fakty nie pasowałyby do tezy.

 

Źródło: Autor:
Fot.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Zamknij