Były pracownik amerykańskiej agencji wywiadowczej NSA został skazany za przekazanie tjnych dokumentów osobie, którą uważał za rosyjskiego szpiega. Sędzia skazał go na karę, której zażądała prokuratura – i stwierdził, że jego zdaniem powinna być jeszcze wyższa.
32-letni Jareh Sebastian Dalke zatrudnił się w NSA 6 czerwca 2022 roku. Pracował jako projektant systemów bezpieczeństwa operacyjnego. Z pracy odszedł 1 lipca. W tym czasie przekazał osobie, którą uważał za rosyjskiego szpiega, fragmenty trzech tajnych dokumentów. Chciał w ten sposób pokazać, że ma do nich dostęp, i jest gotowy się nimi podzielić.
Nie ujawniono, czego dokładnie dotyczyły te dokumenty, ale z aktu oskarżenia wynika, że zawierały m.in. ocenę zdolności ofensywnych państwa trzeciego, a także opis zdolności obronnych USA, z których część dotyczyła tego samego państwa. Dalke powiedział Rosjaninowi, że chce współpracować, bo nienawidzi USA, a jego rodzina pochodzi z Rosji. Dodał też, że jest mocno zadłużony.
Za pierwsze dokumenty otrzymał niecałe 16,5 tysiąca dolarów w kryptowalutach. Zgodził się sprzedać pozostałe za 85 tysięcy dolarów – mniej więcej tyle, ile zarobiłby w NSA przez rok. Agent kazał mu udać się na dworzec w Denver i wysłać je w czasie czterogodzinnego okienka z użyciem zabezpieczonej sieci wi-fi. Mężczyzna posłuchał, a po połączeniu wysłał do niego list z podziękowaniami, w którym stwierdził, że cieszy go „ich przyjaźń i wspólne korzyści”.
Gdy tylko wysłał ostatni plik, został otoczony i aresztowany przez FBI. Okazało się, że „rosyjski agent”, z którym rozmawiał, był tak naprawdę agentem FBI pracującym pod przykrywką. Zeszłej jesieni przyznał się do winy w zamian za obniżoną wysokość kary. Stwierdził, że jego motywacją nie była ideologia ani zyski finansowe.
Jego obrońcy poprosili sąd o skazanie go na co najwyżej 14 lat więzienia. Argumentowali, że zasługuje na niższy wymiar kary, bo tajne dokumenty ostatecznie nie trafiły do Rosjan. Twierdzili też, że miał trudne dzieciństwo, przeszedł przez poważne obrażenie mózgu i czterokrotnie próbował popełnić samobójstwo. Sam Dalke twierdził też, że cierpi na zespół szoku pourazowego, chorobę dwubiegunową i zaburzenia obsesyjno-kompulsywne.
Prokuratura była sceptyczna wobec tych wytłumaczeń. Zwracali uwagę, że jego adwokaci nie przedstawili żadnych dokumentów medycznych, które potwierdzałyby ich słowa. Zażądali dla niego 21 lat więzienia.
Sędzia federalny Raymond Moore zgodził się z tą opinią. Skazał go na 262 miesiące więzienia. Dodał, że taka kara za zatrudnienie się w NSA, by sprzedawać Rosjanom tajemnice państwowe, to i tak „łaska”.