Guba przyjechała do stolicy Niemiec walczyć o medal, ale wydawało się, że złoto zarezerwowane jest dla reprezentantki gospodarzy Christiny Schwanitz. Ona broniła tytułu i jako jedyna w stawce pchnęła w tym sezonie powyżej 20 m. Dla Polki nawet drugie miejsce byłoby sporym sukcesem, bo jeszcze nigdy nie stanęła na podium mistrzowskiej imprezy seniorskiej.
– Nie wiem za bardzo co się dzieje. Nie mogę w to uwierzyć – mówiła tuż po konkursie zawodniczka AZS UMCS Lublin. W środę wykorzystała swoją szansę. Niemce daleko było do życiowej formy, a i Gubie konkurs układał się różnie. Wprawdzie od pierwszej kolejki zajmowała drugie miejsce, ale ponieważ Schwanitz miała “na liczniku” jedynie 19,19 wszystko było możliwe.
I stało się. Ostatnia kolejka. Guba wchodzi do koła. Kula leci, a Polka za nią krzyczy. Ląduje na 19,33 m. Szok. Jaka będzie odpowiedź Niemki? Podopieczna Edmunda Antczaka podobnie jak cały stadion klaszcze rywalce. Schwanitz psuje to pchnięcie, a Guba łapie się za głowę. Właśnie została mistrzynią Europy.
To był 50. złoty medal w historii występów reprezentantów Polski w mistrzostwach Europy na stadionie, pierwszy w pchnięciu kulą pań. Wcześniej na podium tej imprezy, ale na najniższym stopniu stanęła jedynie 80 lat temu Wanda Flakowicz.
Tuż za podium uplasowała się Klaudia Kardasz. Wynikiem 18,48 poprawiła rekord Polski do lat 23 i… była niezadowolona. “Chciałam tu wywalczyć medal. Niestety, nie udało się i czuję niedosyt” – przyznała kulomiotka Podlasia Białystok.
Niewiele, bo pięciu centymetrów zabrakło także do medalu Tomaszowi Jaszczukowi. Trenujący z Jarosławem Jagaciakiem skoczek w dal w ostatniej kolejce wylądował na 8,08 i musiał zadowolić się czwartą lokatą.
– Szkoda, że znów na imprezie mistrzowskiej jestem czwarty. Nieskromnie powiem, że jeżeli wiatr by nie kręcił w tym konkursie, to na pewno miałbym medal – skomentował. Triumfował Grek Miltradis Tentoglou – 8,25.
Wydarzeniem dnia było pożegnanie na Stadionie Olimpijskim Roberta Hartinga. Mistrz igrzysk, świata i Europy w rzucie dyskiem po raz ostatni wystąpił w imprezie mistrzowskiej i został pożegnany owacją na stojąco. Niemiec nie krył wzruszenia, zwłaszcza wówczas, gdy na telebimach przedstawiono mu filmik pożegnalny. W środowym finale zajął szóstą lokatę (64,33), a wygrał Litwin Andrius Gudzius (68,46).
Medale rozdano także na 10 000 m kobiet. Najlepszą okazała się reprezentująca Izrael Kenijka Lonah Chemtai Salpeter – 31.43,29. Jedyna Polka w stawce Katarzyna Rutkowska nie ukończyła rywalizacji.
Rewelacyjnie w półfinale 400 m pobiegł Karol Zalewski. Mistrz Polski na dystansie jednego okrążenia poprawił czasem 45,11 rekord życiowy. To trzeci wynik w historii polskiej lekkoatletyki. Lepsi byli tylko Tomasz Czubak (44,62) i Robert Maćkowiak (44,84).
– Walka o brązowy medal w finale jest realna. Moim kolejnym celem jest złamanie granicy 45 sekund. Bieżnia niesie i jest świetnie dostosowana do robienia dobrych wyników. By jednak ustanowić rekord kraju potrzebnych jest wiele czynników – powiedział.
W półfinale przepadł Łukasz Krawczuk (45,78). Na tym etapie rywalizacji odpadły też biegające na 400 m ppł Joanna Linkiewicz (56,06) i Justyna Saganiak (57,71) oraz na 800 m Angelika Cichocka (2.03,14), która zadecydowała się zaryzykować i wystąpić jeszcze na 1500 m. O medal na 800 m powalczy za to debiutantka w kadrze Anna Sabat (2.00,32).
– Pobiegłam tak jak chciałam i jak zakładał trener. Jestem bardzo zadowolona, że dałam radę w walce z mocnymi dziewczynami. Nie puściłam ich ani na moment. W finale mogę dać z siebie jeszcze więcej. Jak na pierwsze mistrzostwa to już finał jest szczytem marzeń. Chcę jednak osiągnąć więcej w tym sezonie – skomentowała.
Biało-czerwona ekipa ma obecnie w dorobku pięć medali i nadal przewodzi w klasyfikacji. Wcześniej po dwa złote i dwa srebrne zdobyli w rzucie młotem Wojciech Nowicki (KS Podlasie Białystok) i Paweł Fajdek (KS Agros Zamość), a w pchnięciu kulą Michał Haratyk (KS Sprint Bielsko-Biała) i Konrad Bukowiecki (AZS UWM Olsztyn).
(PAP)
Fot: PAP/EPA/FELIPE TRUEBA