Jak donosi “Super Express”, Jakub Wojewódzki “najwyraźniej zaczął się bać o swoje życie”. “Gwiazdor zatrudnił profesjonalną ochronę. Wczoraj do redakcji radia, w którym pracuje, Kuba podjechał opancerzonym, kuloodpornym autem w obstawie mężczyzny, który nie odstępował go na krok. Ochroniarz nie tylko przywiózł go do pracy, otworzył i zamknął za nim drzwi auta, ale też wszedł za nim do budynku radia” – czytamy w dzisiejszym wydaniu dziennika.
Według dziennikarzy “Super Expressu”, to efekt niedawnej emisji dokumentu Sylwestra Latkowskiego “Nic się nie stało” i emocjonalnego wystąpienia reżysera, które miało miejsce po filmie. W ostrych słowach Latkowski zaapelował do celebrytów, w tym do Wojewódzkiego, o nieukrywanie tego, czego byli świadkami w sopockim klubie.
Były dziennikarz muzyczny, a obecnie jedna z “twarzy TVN” był oburzony w wystąpieniem Latkowskiego i odniósł się do niego w serwisie społecznościowym
“Od lat obserwuje twoje mroczne zafascynowanie moją osobą. Już w 2003 roku w swoim filmie Nakręceni czyli szoł biznes po Polsku, próbowałeś udowodnić, że zarówno ja jak i program Idol to ściema, układ i nieczysta gra. Potem było już tylko gorzej. Boję się, że znowu wpadłeś w złe towarzystwo sponsorujące twe posępne fantazje, które już nie raz zaprowadziły cię do problemów z prawem, konieczności ucieczki z kraju aż w końcu do więzienia” – napisał na Facebooku.
Choć w swojej wypowiedzi, przybrał znany dla siebie kpiąco-ironizujący ton, najwyraźniej całkiem poważnie potraktował wystąpienie Sylwestra Latkowskiego. Czyżby obawiał się, że może zostać zaatakowany przez oburzonych filmem widzów, a może jego strach ma głębsze podstawy. Może gwiazdor lęka się tych, którzy trzymają rękę na różnych szemranych klubach?