Władzom Georgii w walce z koronawirusem przeszkadza prawo wymierzone w Ku-Klux-Klan

Władze Georgii stanęły przed niecodziennym problemem. Okazało się, że w walce z pandemią koronawirusa przeszkadza im prawo wprowadzone do walki z Ku-Klux-Klanem.

Drugi Ku-Klux-Klan dotarł do Georgii w 1944 roku i bardzo szybko zaczął zdobywać ogromną popularność. Pod koniec lat czterdziestych KKK miał swoich przedstawicieli w każdym hrabstwie w tym stanie. Nie podobało się to tamtejszym władzom, które zaczęły aktywnie działać na rzecz ich zniszczenia.

Jednym z narzędzi mających temu posłużyć była wprowadzona w 1951 roku ustawa zabraniająca zakrywania twarzy w miejscach publicznych. Zgodnie z nią nie wolno zakrywać twarzy w stopniu utrudniającym identyfikację przy pomocy maski, kaptura itp. Jej wprowadzenie było sensowne – Ku Klux Klan opierał swoje oddziaływanie na tym, że nikt nie wiedział kim są jego członkowie, więc konieczne było dla nich zachowanie anonimowości w trakcie zgromadzeń publicznych, najczęściej realizowane przez noszenie słynnych białych kapturów.

Problem w tym, że władze Georgii nie wzięły siedemdziesiąt lat temu pod uwagę, że mogą być inne powody do zakrywania twarzy w miejscach publicznych – takie jak obecna pandemia koronawirusa. W przeciwieństwie do np. francuskiej ustawy wprowadzonej do walki z islamskim terroryzmem ta w Georgii nie przewidziała wyjątków dla maseczek chirurgicznych.

Biuro gubernatora Briana Kempa przyznało, że znają wytyczne Centrum Kontroli Chorób, które zalecają noszenie maseczek w miejscach publicznych. Twierdzą, że obecnie przyglądają się tej ustawie i zastanawiają się jak ją najlepiej zawiesić na czas pandemii.

Burmistrz Atlanty, największego miasta w tym stanie, Keisha Lance Bottoms nie czekała na to, aż gubernator zawiesi ustawę. Jak donoszą lokalne media rozkazała policji, aby ta nie karała obywateli za łamanie tej ustawy.