Władze Berlina chcą postawić dwa pomniki imigrantom. Jeden stanie w dawnym Berlinie Zachodnim, a drugi we Wschodnim.
Pierwszy pomnik ma stanąć w dzielnicy Kreuzberg, która jest zamieszkiwana głównie przez imigrantów, zwłaszcza z Turcji. W czasach podziału Berlina dzielnica ta graniczyła z Murem Berlińskim. Pomnik ten ma być poświęcony tzw. gastarbeiterom, jak nazywa się w Niemczech imigrantów, którzy przyjeżdżają do kraju celem podjęcia pracy.
W latach pięćdziesiątych gospodarka RFN gwałtownie się rozwijała. Efektem tego było to, że brakowało im rąk do pracy – zwłaszcza ciężkiej i nieprzyjemnej. Aby temu przeciwdziałać, rząd Niemiec podpisał szereg umów dwustronnych z takimi państwami jak Włochy, Hiszpania, Grecja, Turcja, Maroko czy Jugosławia, które ułatwiały imigrację zarobkową do Niemiec. Ci robotnicy znacznie pomogli w zbudowaniu współczesnych Niemiec, a chociaż padali w tym kraju ofiarą dyskryminacji, wielu z nich zostało w nim na stałe i założyło tam rodziny.
Władze Berlina chcą też wystawić drugi pomnik, na terenie dawnego Berlina Wschodniego. Będzie poświęcony gastarbeiterom, którzy przybyli do NRD. Najwięcej przybyło ich z Wietnamu i Mozambiku w latach osiemdziesiątych. Byli używani jako tania siła robocza, a znaczna część ich zarobków była konfiskowana przez państwa, które ich wysłały. Byli izolowani od reszty społeczeństwa, a kobiety, które zaszły w ciążę, musiały wybierać między aborcją i deportacją. Wielu z nich wyjechało po połączeniu Niemiec, kiedy upadło wiele fabryk, w których pracowali, a przez kraj przetoczyła się fala rasizmu.