Władze hrabstwa Lincoln w stanie Oregon wprowadziły nakaz noszenia maseczek w miejscach publicznych. Dotyczy on jednak tylko białych mieszkańców.
Epidemia koronawirusa w USA jeszcze się nie skończyła. W wielu miejscach władze decydują się nawet na powrót do części restrykcji, które już zostały zniesione. W Lincoln zadecydowały, że mieszkańcy hrabstwa ponownie będą musieli nosić maseczki w miejscach publicznych. W wypadku mieszkańców będących członkami mniejszości etnicznych nie będzie to jednak obowiązkowe.
Sprawa rzekomego rasizmu nakazów noszenia maseczek pojawiała się w przekazie lewicowych aktywistów i organizacji broniących praw obywatelskich od początku pandemii. Aktywiści twierdzą, że murzyn w maseczce na twarzy może się ludziom kojarzyć z przestępcą, który próbuje ukryć swoją tożsamość. Tym samym ma on, według nich, większą szansę na bycie zatrzymanym przez „rasistowską” policję.
Władze Lincoln chciały uniknąć takich skojarzeń i w imię poprawności politycznej noszenie maseczek przez czarnoskórych i przedstawicieli innych mniejszości etnicznych jest tylko zalecane, podczas gdy w wypadku białych jest ono obowiązkowe. Paradoksalnie jednak w imię walki z „rasizmem” policji mogli wyrządzić im tym samym niedźwiedzią przysługę. Brak maseczki na twarzy w miejscu publicznym oznacza bowiem zwiększoną szansę na infekcję, a od jakiegoś czasu wiadomo, że koronawirus jest znacznie groźniejszy dla czarnoskórych niż dla białych. Naukowcy nadal nie wiedzą dlaczego tak się dzieje, ale nieproporcjonalnie wysoką śmiertelność czarnoskórych na COVID-19 zaobserwowano już w UK, USA i innych państwach.