– W Polsce są dwa miliony Ukraińców, szmuglowana jest przez nich broń, we Wrocławiu działa restauracja ukraińska, do której nie wpuszcza się Polaków – przestrzegał dziennikarz Witold Gadowski w autorskim programie „Komentarz Tygodnia” na portalu YouTube. W groźnie brzmiącym materiale wideo, który trafił do sieci 5 września 2018 roku, Witold Gadowski przestrzegał przed „nachodźcami” i mówił o „żółtej kartce dla PiS”. Wideo przypomniał na Twitterze redaktor Samuel Pereira, szef portalu TVP.info, czym wywołał ostry spór kilku dziennikarzy.
– Wprowadza się do Polski coraz więcej obcych. Już nie mówię o tym, że w Polsce są dwa miliony Ukraińców, że szmuglowana jest przez nich broń. We Wrocławiu działa restauracja ukraińska, do której nie wpuszcza się Polaków, pod różnymi pretekstami. Na samym Dolnym Śląsku oficjalnie zarejestrowanych jest ponad 360 tysięcy Ukraińców. To inwazja Ukraińców na Polskę. To się dzieje. Nie mówcie mi, że jestem ksenofobem. Jestem tylko państwowcem., który dostrzega zagrożenia państwa. A żywioł ukraiński, polityczny żywioł ukraiński, jest nieprzychylny państwu polskiemu. To jest jasne jak 2×2 i nie zmieniło się – mówił w swoim programie Gadowski.
Film, który od ponad roku dostępny jest w sieci, przypomniał redaktor Samuel Pereira, który odwołał się do materiału Gadowskiego na Twitterze.
Niektórzy poddają w wątpliwość ten cytat, sugerując, że Witold Gadowski takich słów nie wypowiedział. Powiedział. Oto nagranie i źródło: https://t.co/nMO1KJZDB2 pic.twitter.com/fT0NQTIM7n
— Samuel Pereira (@SamPereira_) December 2, 2019
Wideo wywołało gorącą dyskusję dziennikarzy, z których część zarzuciła autorowi “Komentarza Tygodnia” manipulację.
Gadowski bronił się przed takimi słowami i przypomniał m.in. ujawnioną 29 listopada br. informację, iż funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej z Podkarpacia podczas kontroli na przejściu granicznym z Ukrainą w Budomierzu ujawnili przewóz broni gazowej i amunicji. Broń i amunicję – bez wymaganych zezwoleń – przewoził w swoim bagażu obywatel Ukrainy, który w jednym z bagaży miał niezgłoszony do kontroli pistolet gazowy oraz 42 sztuki amunicji.
Do sporu Pereiry z Gadowskim włączył się Wojciech Mucha, dziennikarz Gazety Polskiej. – Witku, @GadowskiWitold, o tym zalewie broni z Ukrainy to skąd info? Bo ja robiłem materiał dla @StopFakingNews i nie potwierdzono mi tego. Może coś się zmieniło, albo jakoś nierzetelnie podszedłem do tematu. Proszę o info – napisał Mucha na Twitterze i wkleił link do swojego tekstu na portalu „stopfake.org”.
Witku, @GadowskiWitold, o tym zalewie broni z Ukrainy to skąd info? Bo ja robiłem materiał dla @StopFakingNews i nie potwierdzono mi tego. Może coś się zmieniło, albo jakoś nierzetelnie podszedłem do tematu. Proszę o info – tu mój skromny wkład w temat: https://t.co/3Ge9YDjcoQ?
— Wojciech Mucha (@WojciechMucha) December 2, 2019
Dziennikarz “Gazety Polskiej” w swoim artykule przypominał, że stosunki polsko-ukraińskie są częstym celem dezinformacji, której źródłem jest m. in. Kreml. Polemizował z tekstem, który ukazał się na portalu „Polska Niepodległa”, gdzie zasugerowano, iż „Ukraińcy zwożą broń do Polski”. Powoływał się m.in. na dane MSWiA, gdzie usłyszał, iż „w zakresie nielegalnego posiadania broni należy podkreślić, że liczba zabezpieczonej przez Policję na przestrzeni kilku ostatnich lat nielegalnych sztuk broni pozostaje na podobnym poziomie”.
Skąd więc informacje o Ukraińcach, którzy zalewają Polskę „nielegalną bronią”?
Sprawdziliśmy informacje ujawnione przez Straż Graniczną (oraz przy współudziale z innymi służbami) towary pochodzące z przestępstwa w okresie styczeń-wrzesień na przestrzeni ostatnich 4 lat.
W 2016 roku trafiły do Polski w taki sposób 162 sztuki broni, w tym 57 sztuk broni palnej, 11 sztuk broni gazowej i 94 opisane kategorią „inne”. W 2017 było to odpowiednio: 670 sztuk broni ogółem, 22 sztuki broni palnej, 12 gazowej i 573 w kategorii „inne”. Dużą różnicę widać w 2018 roku, gdy do Polski trafiło aż 12 tysięcy 526 sztuk broni, 31 sztuk broni palnej, 6 gazowej, 1 granat i aż 12 488 w kategorii „inne”.
Na przełomie 2019 roku liczba broni, która trafiła do Polski znów spadła i, wg statystyk Straży Granicznej, wyniosła na przestrzeni stycznia i września 726 sztuk, w tym 29 sztuk broni palnej, 9 broni gazowej, 1 granat i 687 opisanych kategorią „inne”.
W tych statystykach nie widać masowego charakteru przemytu broni do Polski, choć nie mamy oczywiście pewności, że ta nie trafia do nas także w sposób nielegalny. Faktem jest natomiast to, że polskim służbom udaje się powstrzymać próby wwiezienia do Polski broni z Ukrainy. Dla przykładu, w kwietniu 2017 roku, na przejściu granicznym w Dorohusku udaremniono próbę wwiezienia do Polski z Ukrainy elementów działka przeciwlotniczego o kalibrze 30 mm. Części działka morskiego, deklarowane jako element hydrauliczny, próbowały nielegalnie wwieźć dwie Ukrainki.