Najnowszy sondaż pokazał, że większość Amerykanów nie wierzy w gender i sprzeciwia się podawaniu hormonów dzieciom. Nie chcą też osób transpłciowych w sporcie.
Gender jest w ostatnim czasie jednym z głównych tematów amerykańskiej wojny kulturowej. Republikanie ostro sprzeciwiają się potencjalnie nieodwracalnym „terapiom” wśród dzieci, a także udziałowi transpłciowych sportowców w konkurencjach sportowych przeznaczonych dla przeciwnej płci, zwłaszcza w niezwykle popularnym w USA sporcie szkolnym. Obecnie zakazy „zmiany płci” wśród dzieci wprowadzono już w 18 stanach, a w 21 stanach zabroniono szkolnym sportowcom udziału w zawodach dla przeciwnej płci.
Najnowszy sondaż, wykonany przez Washington Post i KFF, pokazał, że może się to spodobać wyborcom. Większość respondentów, aż 68%, powiedziała, że sprzeciwia się podawaniu leków blokujących proces dojrzewania dzieciom w wieku 10-14 lat, a 58% sprzeciwia się dostępowi do terapii hormonalnej dzieci w wieku 15-17 lat. Ponad 60% uważa też, że transpłciowi mężczyźni nie powinni rywalizować z prawdziwymi kobietami w sporcie.
Sondaż pokazał też, że większość Amerykanów nie wierzy w to, że można zmienić płeć. 57% respondentów stwierdziło, że tożsamość płciową definiuje „płeć przypisana przy narodzinach”, jak w lewicowej nowomowie nazywa się płeć biologiczną, a 43% uważa, że może być od niej różna. Najwięcej wiary w gender wykazali najmłodsi respondenci, w wieku 18-34 lata, ale nawet w tej grupie większość – 53% – stwierdziła, że płci nie da się zmienić. Równocześnie większość Amerykanów, ok. dwie trzecie, popiera przepisy zabraniające dyskryminacji takich osób, a 60% uważa, że transpłciowe dzieci powinny mieć dostęp do terapii psychologicznej.