Wiceminister rolnictwa oświadczył, że nie zamierza rozmawiać z rolnikami, którzy okupują siedzibę resortu i nie będzie nikogo do takich rozmów zachęcał. Uważa on, że „taka forma szantażu jest niepotrzebna” i ma „podłoże polityczne”.
We wtorek rolnicy spotkali się w ministerstwie rolnictwa z szefem resortu Czesławem Siekierskim oraz wiceministrem Michałem Kołodziejczakiem. Część niezadowolonych z negocjacji rolników, po spotkaniu została na terenie obiektu, w oczekiwaniu na spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem.
– To byłą ciężka noc, krzywo spaliśmy, szyja nas boli. Nie widzimy żadnych rezultatów. Czekamy na ministra, czekamy na premiera, nikt z nami nie chce rozmawiać – tak w środę rano komentowali sprawę rolnicy.
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak był pytany w rozmowie z Polsat News czy zamierza spotkać się z protestującymi. Polityk powiedział, że „nie zamierza brać udziału w takich rozmowach i nie będzie też nikogo do takich rozmów zachęcał”. Dodał, że jest to jedynie jego stanowisko.
– Resort jest otwarty, umawiamy się na spotkanie, a wchodzenie i tworzenie okupacji to nie jest poważne – podkreślił Kołodziejczak.
– Ja nie zamierzam rozmawiać z tymi, którzy w formie szantażu chcą uprawiać politykę i wystawiać swoje żądania – oświadczył. Według wiceministra rolnictwa taka forma „szantażowania przez okupację jest niepotrzebna” i jego zdaniem „ma podłoże polityczne”.