Wiceminister sportu i turystyki Łukasz Mejza podał się do dymisji. Twierdzi, że nadal będzie wspierał rząd i skupi się na obronie własnego dobrego imienia.
O Mejzie zrobiło się głośno kiedy dziennikarze Wirtualnej Polski zarzucili mu, że założona przez niego firma obiecywała leczenie nieuleczalnych chorób metodą, która nie ma medycznego potwierdzenia.
Mejza poinformował o swojej rezygnacji w opublikowanym w czwartek wieczorem oświadczeniu. „W poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy, doskonale rozumiejąc przy tym twarde reguły politycznej gry i coraz poważniejsze zagrożenie oddania władzy w ręce politycznych bandytów z opozycji, systematycznie donoszących na swój kraj za granicą i tą drogą próbujących przejąć władze w Polsce, a także usłużnym im mediom, podjąłem decyzję o dobrowolnym poddaniu się do dymisji ze stanowiska Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki” – napisał.
Mejza stwierdził też, że „ostrze pomówień, fake newsów i manipulacji zostało wycelowane we mnie natychmiast po wsparciu Zjednoczonej Prawicy w głosowaniu nad tzw. lex TVN”. Dodał, że dziennikarzom nie chodziło o prawdę a o „sejmowy kalkulator” i pozbawienie PiS większości, ale zapowiedział, że dalej będzie wspierał rząd. Dodał, że rezygnacja pozwoli mu na “obronę dobrego imienia i pokazanie, że cała sprawa została wymyślona i spreparowana na potrzeby wojny z rządem” i zapowiedział, że ci którzy “w pogoni za ugraniem kilku politycznych punktów rozsiewali fake newsy” na jego temat “poniosą adekwatne konsekwencje prawne”.