Amerykanie świętują dzisiaj 82. rocznicę japońskiego ataku na Pearl Harbor. Wezmą w niej udział weterani – ale nie zostało ich już wielu.
USA i Japonia zaczęły przygotowywać się do wojny już w latach dwudziestych, ale napięcia między oboma państwami zaczęły niebezpiecznie rosnąć, gdy Japonia dokonała inwazji na Mandżurię w 1931 roku. Kiedy w 1937 roku zaatakowali Chiny, jej wybuch stał się przesądzony. Amerykanie wprowadzili bowiem embargo na towary przydatne do prowadzenia wojny. Kiedy w połowie 1941 roku objęło też ropę, Japończycy uznali, że jedynym wyjściem jest zdobycie złóż tego surowca w europejskich koloniach. Wiedząc, że spowoduje to reakcję USA, zdecydowali się na atak.
26 października 1941 roku Kido Butai – grupa uderzeniowa złożona z sześciu lotniskowców – wyruszyła z Kuryłów. Jej celem była baza Pearl Harbor na Hawajach, gdzie wcześniej Amerykanie przenieśli Flotę Pacyfiku. Liczyli, że jej wyeliminowanie pozwoli im na dalsze podboje i sprawi, że Amerykanie zdecydują się na pokój na japońskich warunkach.
Atak miał miejsce przed formalnym wypowiedzeniem wojny i Amerykanie dali się zaskoczyć. Japońskie samoloty zniszczyły lub uszkodziły 9 pancerników, jeden były pancernik używany do ćwiczeń, trzy krążowniki, cztery niszczyciele i pięć jednostek pomocniczych. Wszystkie poza trzema zostały odremontowane i wróciły do służby. Amerykanie stracili 2403 żołnierzy i 68 cywilów, a Japończycy 64 pilotów i marynarzy.
Atak na Pearl Harbor miał bardzo poważne konsekwencje. 11 grudnia wojnę wypowiedziały USA także Niemcy i Włochy. Amerykanie początkowo byli w szoku, który zwiększyły kolejne japońskie zwycięstwa, np. zdobycie Filipin. Nie zdecydowali się jednak na pokój. Japończykom nie udało się też zatopić amerykańskich lotniskowców, które wcześniej wyszły z portu. Pół roku później dały one zwycięstwo Amerykanom pod Midway, co jest uznawane za przełomowy moment wojny na Pacyfiku i koniec japońskich sukcesów.
Jak co roku odbędą się dzisiaj obchody rocznicy tego ataku. Rozpoczną się od minuty ciszy o 7:55 rano czasu lokalnego, w godzinę ataku. Uroczystości będą miały miejsce na placu przed memoriałem USS Arizona. Okręt ten został trafiony bombą w magazyn amunicji i wyleciał w powietrze, zginęło na nim ponad 1100 marynarzy i żołnierzy Piechoty Morskiej. Znaczna część wraku, wraz ze zwłokami ok. 900 osób, pozostała na dnie, a po wojnie zbudowano nad nim specjalny budynek, służący jako pomnik narodowy.
W tegorocznych uroczystościach ponownie wezmą udział weterani tego ataku. Dla wszystkich jest jednak jasne, że może to być już ostatnia okazja do spotkania z naocznymi świadkami. Dwa lata temu najmłodszy weteran, który wziął udział w tych uroczystościach, miał bowiem 97 lat. David Kilton z Parków Narodowych, pod które podlega pomnik Arizony, zauważył, że weterani chętnie dzielili się swoimi doświadczeniami, ale jest ich coraz mniej, a nawet najlepsi historycy nie będą w stanie ich zastąpić.
Nie wiadomo, ile osób z ok. 87 tysięcy amerykańskich żołnierzy, którzy byli obecni na wyspie Oahu w dniu japońskiego ataku nadal żyje, Departament ds. Weteranów nie prowadzi takich statystyk. Wiadomo jednak, że z ok. 16 milionów Amerykanów, którzy służyli podczas II Wojny Światowej, zostało zaledwie ok. 120 tysięcy. Codziennie odchodzi ich średnio 131.