Lech Wałęsa przyzwyczaił nas, że dla pieniędzy jest w stanie zrobić naprawdę dużo. Od kilku miesięcy systematycznie narzeka na brak funduszy, żali się, że przez pandemię stracił mnóstwo intratnych kontraktów i na łamach mediów i portali społecznościowych uskarża się na swój los. Ten jednak chyba w końcu się odmienił, bo z pomocą ruszył mu były wiceprzewodniczący PO a dziś wzięty biznesmen branży gorzelniczej, Janusz Palikot.
Nie wiemy, na czym polega pomocna dłoń podana Wałęsie przez Janusza Palikota, bo żaden z nich szczegółów nie zdradził. Ze słów Wałęsy możemy domyślać się, że chodzi o wsparcie finansowe, bo to właśnie na brak pieniędzy w ostatnim czasie najbardziej uskarżał się najsłynniejszy polski elektryk. Przypomnijmy, że zamieścił on nawet swoje CV na jednym z portali pośredniczących w zdobywaniu pracy.
Nie wiemy też, ile pieniędzy dostał Wałęsa, ale z pewnością zysk jest obopólny, bo dla biznesu Janusza Palikota, takie spotkanie, to z pewnością doskonała akcja promocyjna. Zadziwiające, że były poseł, promując swoją wódkę, nie zawahał się wykorzystać w tym celu swoich dzieci, które zabrał na spotkanie z noblistą.
Cała ta sytuacja natomiast bardzo wymownie świadczy o Wałęsie. Choć na ścianie za nim widnieje krzyż, reprodukcja Ostatniej Wieczerzy i portret Ojca Świętego, a na piersi byłego prezydenta wpięta jest Matka Boska, pierwszemu przewodniczącemu Solidarności i zadeklarowanemu “obrońcy wiary” najwyraźniej nie przeszkadza przybijanie sobie “piątek” z byłym politykiem, który z ataków na Kościół zrobił oręż walki politycznej i z sejmowej trybuny oraz podczas swych rozlicznych happeningów niejednokrotnie uderzał w Kościół i księży. Tam, gdzie jest zysk, trudno szukać moralności. Jakoś w przypadku Wałęsy mało nas to dziwi…