Ta wypowiedź Lecha Wałęsy oburzyła nawet przeprowadzającego z nim wywiad dziennikarza “Superstacji”. Były prezydent po raz kolejny udowodnił, że brakuje mu elementarnego szacunku do innych, nawet zmarłych i elementarnej kultury osobistej. Chamstwo wybiło w ordynarnej formie.
– Nie chcę być naprawdę na ich miejscu, jeśli te wszystkie ohydne postępowania, ohydne zagrywki, to wszystko wyjdzie na jaw, to… no nie chcę być. (…) Zresztą ja im przewidziałem, że jeden drugiego zabije, a potem skończy w wariatkowie albo popełni samobójstwo – mówił Wałęsa na antenie “Superstacji”.
Ostre i chamskie słowa prezydenta nie uszły uwadze prowadzącego. Nawet dla dziennikarza “Superstacji”, na której antenie niejeden raz padały ciężkie oskarżenia, to było za dużo.
– Idąc Pana myślą, jaki interes miał Jarosław Kaczyński żeby zabijać brata? – pytał zdziwiony prowadzący.
– Nie tak kombinował. Tylko był tak nieodpowiedzialny, że podjął złą decyzję. Zaczynały się wybory, chciał z przytupem rozpocząć wybory w Katyniu. Bohatersko zebrał wszystkich najważniejszych ludzi, no i za to został ukarany. Przez to Polska została ukarana. Bo chciał wykorzystać święte miejsce dla Polaków do takich niecnych celów, jak wybory – brnął Wałęsa.
Choć ciężko byłego prezydenta traktować poważnie, to może warto się zastanowić, czy można mu jakoś pomóc, bo jego nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego zaczyna być przypadkiem klinicznym.