Lech Wałęsa nie wierzy w to, że ostatnie wybory były uczciwe. Domaga się ponownego przeliczenia głosów.
Trzaskowski przegrał z prezydentem Andrzejem Dudą niezbyt wielką różnicą głosów – 48,7% do 51,3%. Opozycja przyjęła więc strategie ich negowania i zarzucania PiSowi fałszerstwa wyborczego.
Lech Wałęsa przegrał wybory prezydenckie z Aleksandrem Kwaśniewskim przy podobnej różnicy, 48,28% do 51,72%. Pomimo tego teraz uważa, że wybory zostały sfałszowane. Wezwał więc do ponownego przeliczenia głosów – ale uważa, że PKW w jego trakcie powinni pilnować przedstawiciele Unii Europejskiej. “W związku z ogromną ilością zgłaszanych nieprawidłowości podczas głosowania w wyborach prezydenckich, głosy oddane na kandydatów powinny być ponownie przeliczone wspólnie przez Państwową Komisję Wyborczą, przedstawicieli obu sztabów wyborczych oraz niezależnych obserwatoriów Unii Europejskiej” – napisał na swoim Faebooku.
Wałęsa za to nieco wcześniej wykluczył siłowe obalenie rządu. W przeszłości zapowiadał, że poprowadzi w tym celu marsz na Warszawę, ale kiedy jeden z internautów mu o tym przypomniał, to stwierdził, że czas na to już minął. “Tak dałem słowo, ale w innej sytuacji .Pierwszy termin wyborów gdyby do nich doszło to tak, ale przy takim wolnym podziale społeczeństwa trzeba zaczekać z podobną inicjatywa.” – napisał – “Marszałek Piłsudski miał racje mówiąc ,, dla Nas Polaków można zrobić wiele z Wami niewiele’’. Była szansa kartką wyborczą wprowadzić Ojczyznę na właściwą dobrą drogę rozwoju. Już niedługo przekonacie się z Waszego wyboru. Dałem z siebie wszystko już więcej nie mam.”