Wybór w pierwszej turze na prezydenta Łodzi skazanej prawomocnym wyrokiem Hanny Zdanowskiej udowodnił, że dla wielu Polaków przestępcza przeszłość kandydata ma niewielkie znaczenie. Coś, co na starcie powinno dyskredytować osobę ubiegającą się o wysoki urząd (odpowiedzialny za wydatkowanie dziesiątek milionów złotych), najwyraźniej nie przeszkadza.
W takiej sytuacji nie dziwi też fakt, że już w zasadzie standardowo, kandydaci wspierani przez Platformę Obywatelską, czy związani w przeszłości z jej obozem (np. Paweł Adamowicz w Gdańsku), otrzymują najwyższe noty w aresztach śledczych i zakładach karnych. Analizując wyniki można zauważyć, że są takie miejsca odosobnienia, gdzie ubiegający się o mandat z ramienia Koalicji Obywatelskiej cieszyli się nawet 80 proc. poparciem. Podobnie zresztą było w poprzednich wyborach parlamentarnych i prezydenckich i jest to tendencja stała. Otwarte pozostaje pytanie, co skłania przestępców i oskarżonych do głosowania właśnie na polityków tej formacji? Czyżby chodziło o poczucie bezkarności i, jak pokazuje przykład Łodzi, pewną wspólnotę doświadczeń?
Choć liczba głosujących w więzieniach i aresztach jest stosunkowo nie wiele, to procent głosujących daje do myślenia…
Areszt Śledczy na Grochowie
Trzaskowski – 58,06 proc.
Jaki – 16,13 proc..Zakład Karny na Białołęce
Trzaskowski – 83,78 proc.
Jaki – 8,11 proc.Czy trzeba tu cokolwiek komentować?
— CHOOP (@Paszczowo) October 23, 2018
Areszt Śledczy w Gdańsku, ul. Kurkowa 12 Gdańsk, Śródmieście.
Paweł Adamowicz: 44%
Jarosław Wałęsa: 40%
Kacper Płażyński: 12%Taka ciekawostka. Bez znaczenia?
— Artur Ceyrowski (@fideista) October 22, 2018
Dla porównania tak wygląda w Łodzi wynik w areszcie śledczym na ul. Smutnej i w domu pomocy społecznej.