Izba Reprezentantów stanu Ohio przyjęła najbardziej radykalną ustawę antyaborcyjną w USA. Zgodnie z nią aborcja ma być nielegalna kiedy da się już wyczuć bicie serca dziecka – co zazwyczaj występuje w szóstym tygodniu ciąży. Lekarze, którzy będą dokonywać aborcji po tym terminie, będą mogli trafić do więzienia.
W świetle nowej ustawy aborcja na życzenie będzie legalna tylko do momentu, w którym bicie serca dziecka będzie można wykryć przy pomocy USG lub innych urządzeń medycznych. Zdaniem autorów ustawy jest to dobry sposób na stwierdzenie, że dziecko jest już żywą istotą – zwracają bowiem uwagę, że ustanie bicia serca jest jedną z głównych przesłanek do uznania człowieka za martwego.
Jeżeli nowa ustawa wejdzie w życie, to lekarz dokonujący aborcji po tym, gdy bicie serca będzie możliwe do wykrycia, stanie się przestępcą. Będzie to uznane za wykroczenie piątego stopnia, karalne grzywną i maksymalnie rokiem więzienia. Kara wydaje się zaskakująco mała, ale samo bycie skazanym może odstraszyć wielu lekarzy od łamania prawa. Jedynym wyjątkiem ma być sytuacja, w której ciąża zagraża życiu kobiety – wtedy aborcja będzie legalna nawet po tym terminie.
Nowa ustawa została przegłosowana stosunkiem głosów 58-35. Teraz będzie musiał ją przegłosować stanowy Senat. To będzie jednak tylko formalność – Republikanie mają w nim 24 z 33 miejsc. Wiele jednak wskazuje na to, że ustawa ta nie przejdzie do końca ścieżki legislacyjnej. Aby stała się prawem musi ją bowiem podpisać także gubernator. W 2016 roku władze Ohio próbowały wprowadzić niemal identyczne prawo i wtedy republikański gubernator John Kasich ją zawetował. Jego rzecznik już zdążył ogłosić, że gubernator Kasich nie zmienił w tej kwestii zdania.
Teoretycznie Republikanie mają wystarczająco miejsc aby odrzucić weto Kasicha. Potrzeba do tego bowiem 60 głosów w Izbie Reprezentantów, gdzie GOP ma 66 i 20 w Senacie. Problemem jest jednak czas. Po przegłosowaniu ustawy przez Senat Kasich będzie miał do 10 dni, bez niedziel, na podjęcie decyzji. Dopiero po tym czasie Izba Reprezentantów będzie mogła zagłosować nad odrzuceniem ewentualnego veta, a potem to samo trzeba będzie zrobić w Senacie. Tymczasem 31 grudnia kończy się sesja legislacyjna i jeżeli GOP nie zdąży przed tą datą z wszystkimi formalnościami, to ustawa przepadnie z automatu. Wtedy jedynym rozwiązaniem będzie rozpoczęcie procesu legislacyjnego od nowa. Mike DeWine, który od nowego roku zastąpi Kasicha na stanowisku gubernatora, już zapowiedział, że ją wtedy podpisze.
Działanie Republikanów z Ohio nie jest jednak tak symboliczne jak mogłoby się wydawać. Ich ustawa stanowi bowiem naruszenie amerykańskiego kompromisu aborcyjnego. Aborcja została zalegalizowana w USA po wyroku Sądu Najwyższego w sprawie Roe vs. Wade na początku lat siedemdziesiątych. Jednak w pełni legalna jest tylko w dziewięciu stanach i Waszyngtonie, pozostałe nałożyły na nią ograniczenia. Późniejsze sprawy sądowe ustaliły kompromis, w którym stany nie mają prawa nakładać ograniczeń na aborcję jeżeli dziecko jest na tyle młode, że nie jest w stanie przeżyć poza ciałem matki. SCOTUS nie ustalił kiedy to następuje, jednak 6-tygodniowe dziecko na pewno nie byłoby w stanie przeżyć samodzielnie.
Dotychczasowa praktyka pokazuje, że wszystkie próby powstrzymania aborcji spotykają się ze zdecydowanym sprzeciwem aborcjonistów, którzy blokują je pozwami sądowymi. Zdaniem niektórych komentatorów ustawa z Ohio jest więc tylko przynętą. Jej twórcy liczą, że lewica nie zaryzykuje tego, że Republikanom uda się ją wprowadzić do końca roku i postanowi pójść do sądu – co oznacza, że prędzej czy później o sprawie będzie musiał się wypowiedzieć SCOTUS, w którym już teraz prawica ma zdecydowaną przewagę. Jeżeli sędziowie przyznają rację Ohio, to wiele innych stanów pójdzie w ich ślady – w wielu z nich już teraz są gotowe odpowiednie ustawy, które z automatu zaczną działać po upadku Roe v. Wade.